poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 1

- No, jesteśmy prawie punktualnie. - powiedziała z uśmiechem szczupła szatynka, kiedy razem z przyjaciółką stanęły przed łódzką Atlas Areną.
- Nie ciesz się tak, Lena. - odparła jej, wyższa o ponad głowę, rudowłosa towarzyszka. - Po pierwsze musimy poczekać na Łukasza. Parkowanie może trochę potrwać. A po drugie, ten cały tłum zaraz zacznie pchać się do wejścia. Początek seta pewnie nam umknie.
- No dobra, dobra. Nie mogę się cieszyć choć trochę? Zabijasz mój cały entuzjazm. – zaprotestowała Lena, robiąc obrażoną minę.
Dziewczyna nazwana Kasią nie odpowiedziała. Z nieobecnym uśmiechem na twarzy rozglądała się po okolicy. Mimo tego, że miała już trochę wiosen na karku i przez ponad połowę jej życia siatkówka odgrywała w nim znaczącą rolę, to każdy mecz, każda wizyta na hali nadal budziła w niej emocje tak silne, jak za pierwszym razem.
- Kaśka patrz! Wrona tam idzie! To Wrona, widzisz go?! - z zamyślenia wyrwał ją głos przyjaciółki, połączony z opętańczym szarpaniem za rękę.
Ruda odwróciła się, podążając za wzrokiem Leny. Rzeczywiście, wśród tłumu kibiców dało się dostrzec, znacznie wyróżniającego się imponującym wzrostem środkowego Delecty Bydgoszcz, Andrzeja Wronę. Lena darzyła go sympatią przez walory... niewiele mające wspólnego z siatkówką.
- Wydaje mi się, że spotkamy jeszcze niejednego siatkarza ''po cywilu''. - wzruszyła ramionami Kasia.
- Widzę, że bardzo cię to obeszło - szatynka nie rozumiała dlaczego jej przyjaciółka tak obojętnie podeszła do tego faktu. Po chwili zastanowienia dodała - Ale dobra, jakbym na co dzień widywała takiego Winiara, też by mnie to nie ruszało.
Dalszą rozmowę przerwało nadejście Łukasza, wieloletniego przyjaciela dziewczyn i aktualnego chłopaka Leny. Będąc już w komplecie, trójka przyjaciół ruszyła w stronę hali. W końcu udało im się dostać do środka i od razu ruszyli w stronę swojego sektora.
******
Kasia, Lena i Łukasz, razem z kilkunastoma tysiącami kibiców zasiadających na trybunach, świętowali awans PGE Skry Bełchatów. W pierwszym meczu półfinałowym pokonała ona turecki Arkas Izmir 3:0. Wbrew pozorom nie było to łatwe spotkanie i wymagało dużych pokładów energii od obu drużyn.
- Idę pogratulować chłopakom. - powiedziała Kasia, wstając ze swojego miejsca. Doszła do band reklamowych oddzielających płytę boiska od stanowisk komentatorów, kiedy wyrósł przed nią niewiele od niej wyższy, barczysty mężczyzna. Na jego czarnym uniformie widniał odblaskowy napis ''OCHRONA''. Zakomunikował, że ''Nieupoważnionym wstęp wzbroniony''. Kasia uśmiechnęła się lekko, mruknęła coś w rodzaju 'sekundkę', po czym zatopiła rękę w dużej, czarnej torbie, która spoczywała na jej ramieniu. Kiedy wyczuła pod palcami miękki materiał smyczy, pociągnęła za nią lekko. Dziewczyna pokazała ochroniarzowi swój identyfikator. Mężczyzna przyglądał mu się przez chwilę, po czym przywołał na swoją twarz coś, co zapewne miało przypominać uśmiech i wpuścił Kasię na boisko.
Dlaczego dziewczyna miała takie przywileje? Otóż, jak głosił jej identyfikator, była członkiem sztabu szkoleniowego PGE Skry Bełchatów. Mówiąc ściślej zajmowała stanowisko klubowego fizjoterapeuty.
Pierwszą osobą jaką ruda zauważyła, był Aleksandar Atanasijević. Kiedy chłopak też ją dostrzegł na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Już chwilę później Kasia znalazła się w jego mocnym uścisku, słuchając radosnego głosu, który starał się przekrzyczeć wrzawę na trybunach.
- Mamy finał! Kasiek, jesteśmy w finale!
- Gratuluję - zaśmiała się dziewczyna - Jeszcze tylko jutro trzeba zmieść z parkietu Rusków albo Włochów i będzie pięknie.
- Tak właściwie to co tu robisz? Nie powinnaś właśnie leżeć w łóżku i zdrowieć? - zapytał nagle Aleks podnosząc do góry brew.
- Yyy... - zawahała się Kasia - No dobra, powinnam. Ale co tam gorączka! Myślisz, że takie coś mogłoby przeszkodzić mi w byciu na Final Four?
- Oczywiście, że nie - zgodził się chłopak z uśmiechem - Ale nieładnie tak siedzieć na trybunach i nie wspierać nas w ten swój niezastąpiony sposób z ławki.
- Jakie nie wspierać, jakie nie wspierać?! Myślisz, że tak bez powodu darłam się cały mecz? - Kasia potargała mu włosy, ignorując jego udawane oburzenie.
Już od pierwszej chwili kiedy Serb przyszedł do Skry, przypadli sobie z rudą do gustu. Mieli równie duże poczucie humoru, a ciągle goszczący na ich twarzach uśmiech był naprawdę zaraźliwy. Może to nieco dziwne, bądź co bądź, Kasia była członkiem sztabu szkoleniowego. Ale była młodą, ledwo dwudziestosześcioletnią dziewczyną, która dzięki swojej zaciętości i szczęściu dotarła właśnie w to miejsce. Dlatego też z każdym z zawodników miała przyjacielskie stosunki i nikomu nawet w najmniejszym stopniu to nie przeszkadzało. Najbliższy kontakt utrzymywała z Aleksem i Bartkiem Kurkiem, świetnie się rozumieli i uwielbiali ze sobą rozmawiać.
Kasia pogratulowała reszcie zawodników, zamieniła parę zdań z trenerem, po czym ruszyła z powrotem w stronę trybun. Opuszczając płytę boiska, chowała do torby identyfikator, obawiając się, że może go zgubić, co w jej przypadku byłoby chlebem powszednim. Zajęta zasuwaniem zamka nie zauważyła wysokiego mężczyzny, który właśnie schodził ze schodów. Przekonała się o jego obecności dopiero, kiedy się z nim zderzyła. Szybkim ruchem podniosła głowę i zobaczyła przed sobą twarz Andrzeja Wrony.
- Wszystko w porządku? - zapytał, a w kąciku jego ust igrał delikatny uśmiech.
- Tak, tak, wszystko ok. - odwzajemniła gest.
Jeszcze przez kilka sekund stali tak bez ruchu, przyglądając się sobie. W końcu dziewczyna otrząsnęła się i ruszyła schodami w górę. Kiedy wchodziła do swojego rzędu na trybunach, jeszcze na chwilę zerknęła w prawo. Szybko jednak spuściła głowę, kiedy zauważyła, że Andrzej też na nią patrzy. Z niewiadomych przyczyn poczuła, że jej policzki zaczynają nieprzyjemnie piec.
- Widzę, że nie próżnujesz? - usłyszała Kasia, ledwo zdążywszy usiąść na miejscu.
- Oj Lena, daj spokój, to był czysty przypadek. - zaśmiała się ruda, próbując ukryć zdenerwowanie.
- Ok, ok, skoro tak uważasz. - Lena wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Patrz, tam siedzi.
Szatynka skierowała obiektyw aparatu w stronę trybun znajdujących się na prawo od ich miejsc. Zrobiła maksymalne zbliżenie i, rzeczywiście, dało się dostrzec tam Wronę. Kasia spojrzała dziwnym wzrokiem na przyjaciółkę.
- Lena, powiedz mi, że nie masz zamiaru robić mu zdjęć. Nie uważasz, że to byłoby dziwne, zwłaszcza jeśli przyszedł tutaj jako kibic?
- Ale co w tym złego, przecież nie zauważy. Chyba. - zastanowiła się przez chwilę Lena, po czym znowu wycelowała aparat w trybuny.
Ruda teatralnie uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
- Kasiek, daj spokój. Zobacz, ledwo miesiąc temu przekonałaś mnie do siatkówki. Zaczęłam śledzić Plus Ligę w telewizji i wpadł mi w oko Wrona. Teraz jestem pierwszy raz na meczu i to od razu takiej rangi. No i ledwo wchodzę na halę i kogo widzę? Wronę we własnej osobie. Normalnie bajka, a ty się tylko mnie czepiasz. Zamiast tego mogłabyś mi pomóc, masz lepszy aparat.
*******
Szczerze mówiąc podczas drugiego półfinału dziewczyny bardziej skupiały się na osobie Andrzeja Wrony, niż na wydarzeniach na boisku. Lena zrobiła chłopakowi całą masę zdjęć, niczym rasowa fanka. By nie użyć słowa „fanatyczka”. Kasia również uległa jej namowom i na kilku zdjęciach widać było jak Andrzej ewidentnie się na nie patrzy. Zapewne musiał uznać, że te dwa aparaty wycelowane w niego przez cały mecz nie są zjawiskiem naturalnym.
- Kasiek, załatw mi autograf! - zawołała Lena, ledwo zabrzmiał ostatni gwizdek wygranego przez Zenit meczu półfinałowego.
- Ale... - Kasia zawahała się chwilę - No dobra, niech ci będzie
Z szerokimi uśmiechami na twarzach dziewczyny ruszyły w stronę płyty boiska. Kasia wyciągnęła z torby duży notatnik i marker. Podała go przyjaciółce, ale ta pokręciła głową i zatrzymała się tuż obok schodów.
Kasia była lekko zdenerwowana. Nie wiedziała dlaczego, ale ten facet jakoś dziwnie na nią działał. Może rzecz tkwiła w tym, że był ponadprzeciętnie przystojny, przynajmniej w jej mniemaniu. Tak, zdecydowanie o to chodziło. Odrzuciła od siebie te wszystkie dziwne myśli i ruszyła dalej.
- Mogę prosić o autograf dla przyjaciółki? - zapytała, wyciągając w stronę chłopaka zeszyt.
- Jasne. - odparł, z tym samym lekkim uśmiechem, który przyprawiał o dreszcze.
Wziął z ręki dziewczyny pisak i złożył nim zamaszysty podpis. Kiedy Kasia przeniosła wzrok z kartki na Andrzeja, ich spojrzenia się skrzyżowały. Chłopak zawahał się chwilę, po czym przewrócił kartkę i napisał coś na niej. Oddając dziewczynie zeszyt powiedział:
- Mam nadzieję, że z tego skorzystasz.

Puścił zaskoczonej Kasi oczko i oddalił się, nie mówiąc nic więcej.
Ruda jeszcze chwilę trwała w bezruchu. Jej wzrok spoczywał na drugiej zajętej przez siatkarza stronie. Zszokowana wpatrywała się w dziewięć zapisanych naprędce cyfr.

4 komentarze:

  1. Super się czyta Twoje opowiadanie :) Będę tutaj częściej wpadać :) Kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że ci się podoba. A zapraszam, zapraszam ;) Myślę, że rozdziały będą pojawiać się co tydzień w weekend. Drugi najprawdopodobniej dodam już jutro albo w sobotę :)

      Usuń
  2. Świetny rozdział :D
    Ciekawie się zaczyna! Jest Wrona,to i ja zostaje :D Mówił Ci już kiedyś ktoś,że wspaniale piszesz? Jak nie,to ja Ci to mówię ;)
    Pozdrawiam i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisane lekkim, fajnym językiem. Nie ma w nim nachalności ani niepotrzebnych słów. Jestem ciekawa, jak się to dalej rozwinie, więc dodaje do ulubionych i będę wpadać częściej. Proszę o informowanie o nowych rozdziałach u mnie na blogu w dziale Zareklamuj się, oki?
    Pozdrawiam
    http://we-will-be-the-champions.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń