-
No, jesteśmy prawie punktualnie. - powiedziała z uśmiechem
szczupła szatynka, kiedy razem z przyjaciółką stanęły przed
łódzką Atlas Areną.
-
Nie ciesz się tak, Lena.
- odparła jej, wyższa o ponad głowę, rudowłosa towarzyszka. - Po
pierwsze musimy poczekać na Łukasza. Parkowanie może trochę
potrwać. A po drugie, ten cały tłum zaraz zacznie pchać się do
wejścia. Początek seta pewnie nam umknie.
-
No dobra, dobra. Nie mogę się cieszyć choć trochę? Zabijasz mój
cały entuzjazm. – zaprotestowała Lena, robiąc obrażoną minę.
Dziewczyna
nazwana Kasią nie odpowiedziała. Z nieobecnym uśmiechem na twarzy
rozglądała się po okolicy. Mimo tego, że miała już trochę
wiosen na karku i przez ponad połowę jej życia siatkówka
odgrywała w nim znaczącą rolę, to każdy mecz, każda wizyta na
hali nadal budziła w niej emocje tak silne, jak za pierwszym razem.
-
Kaśka patrz! Wrona tam idzie! To Wrona, widzisz go?! - z zamyślenia
wyrwał ją głos przyjaciółki, połączony z opętańczym
szarpaniem za rękę.
Ruda
odwróciła się, podążając za wzrokiem Leny. Rzeczywiście, wśród
tłumu kibiców dało się dostrzec, znacznie wyróżniającego się
imponującym wzrostem środkowego Delecty Bydgoszcz, Andrzeja Wronę.
Lena darzyła go sympatią przez walory... niewiele mające wspólnego
z siatkówką.
-
Wydaje mi się, że spotkamy jeszcze niejednego siatkarza ''po
cywilu''. - wzruszyła ramionami Kasia.
-
Widzę, że bardzo cię to obeszło - szatynka nie rozumiała
dlaczego jej przyjaciółka tak obojętnie podeszła do tego faktu.
Po chwili zastanowienia dodała - Ale dobra, jakbym na co dzień
widywała takiego Winiara, też by mnie to nie ruszało.
Dalszą
rozmowę przerwało nadejście Łukasza, wieloletniego przyjaciela
dziewczyn i aktualnego chłopaka Leny. Będąc już w komplecie,
trójka przyjaciół ruszyła w stronę hali. W końcu udało im się
dostać do środka i od razu ruszyli w stronę swojego sektora.
******
Kasia,
Lena i Łukasz, razem z kilkunastoma tysiącami kibiców
zasiadających na trybunach, świętowali awans PGE Skry Bełchatów.
W pierwszym meczu półfinałowym pokonała ona turecki Arkas Izmir
3:0. Wbrew pozorom nie było to łatwe spotkanie i wymagało dużych
pokładów energii od obu drużyn.
-
Idę pogratulować chłopakom. - powiedziała Kasia, wstając ze
swojego miejsca. Doszła do band reklamowych oddzielających płytę
boiska od stanowisk komentatorów, kiedy wyrósł przed nią niewiele
od niej wyższy, barczysty mężczyzna. Na jego czarnym uniformie
widniał odblaskowy napis ''OCHRONA''. Zakomunikował, że
''Nieupoważnionym wstęp wzbroniony''. Kasia uśmiechnęła się
lekko, mruknęła coś w rodzaju 'sekundkę', po czym zatopiła rękę
w dużej, czarnej torbie, która spoczywała na jej ramieniu. Kiedy
wyczuła pod palcami miękki materiał smyczy, pociągnęła za nią
lekko. Dziewczyna pokazała ochroniarzowi swój identyfikator.
Mężczyzna przyglądał mu się przez chwilę, po czym przywołał
na swoją twarz coś, co zapewne miało przypominać uśmiech i
wpuścił Kasię na boisko.
Dlaczego
dziewczyna miała takie przywileje? Otóż, jak głosił jej
identyfikator, była członkiem sztabu szkoleniowego PGE Skry
Bełchatów. Mówiąc ściślej zajmowała stanowisko klubowego
fizjoterapeuty.
Pierwszą
osobą jaką ruda zauważyła, był Aleksandar Atanasijević. Kiedy
chłopak też ją dostrzegł na jego twarzy pojawił się szeroki
uśmiech. Już chwilę później Kasia znalazła się w jego mocnym
uścisku, słuchając radosnego głosu, który starał się
przekrzyczeć wrzawę na trybunach.
-
Mamy finał! Kasiek, jesteśmy w finale!
-
Gratuluję - zaśmiała się dziewczyna - Jeszcze tylko jutro trzeba
zmieść z parkietu Rusków albo Włochów i będzie pięknie.
-
Tak właściwie to co tu robisz? Nie powinnaś właśnie leżeć w
łóżku i zdrowieć? - zapytał nagle Aleks podnosząc do góry
brew.
-
Yyy... - zawahała się Kasia - No dobra, powinnam. Ale co tam
gorączka! Myślisz, że takie coś mogłoby przeszkodzić mi w byciu
na Final Four?
-
Oczywiście, że nie - zgodził się chłopak z uśmiechem - Ale
nieładnie tak siedzieć na trybunach i nie wspierać nas w ten swój
niezastąpiony sposób z ławki.
-
Jakie nie wspierać, jakie nie wspierać?! Myślisz, że tak bez
powodu darłam się cały mecz? - Kasia potargała mu włosy,
ignorując jego udawane oburzenie.
Już
od pierwszej chwili kiedy Serb przyszedł do Skry, przypadli sobie z
rudą do gustu. Mieli równie duże poczucie humoru, a ciągle
goszczący na ich twarzach uśmiech był naprawdę zaraźliwy. Może
to nieco dziwne, bądź co bądź, Kasia była członkiem sztabu
szkoleniowego. Ale była młodą, ledwo dwudziestosześcioletnią
dziewczyną, która dzięki swojej zaciętości i szczęściu dotarła
właśnie w to miejsce. Dlatego też z każdym z zawodników miała
przyjacielskie stosunki i nikomu nawet w najmniejszym stopniu to nie
przeszkadzało. Najbliższy kontakt utrzymywała z Aleksem i Bartkiem
Kurkiem, świetnie się rozumieli i uwielbiali ze sobą rozmawiać.
Kasia
pogratulowała reszcie zawodników, zamieniła parę zdań z
trenerem, po czym ruszyła z powrotem w stronę trybun. Opuszczając
płytę boiska, chowała do torby identyfikator, obawiając się, że
może go zgubić, co w jej przypadku byłoby chlebem powszednim.
Zajęta zasuwaniem zamka nie zauważyła wysokiego mężczyzny, który
właśnie schodził ze schodów. Przekonała się o jego obecności
dopiero, kiedy się z nim zderzyła. Szybkim ruchem podniosła głowę
i zobaczyła przed sobą twarz Andrzeja Wrony.
-
Wszystko w porządku? - zapytał, a w kąciku jego ust igrał
delikatny uśmiech.
-
Tak, tak, wszystko ok. - odwzajemniła gest.
Jeszcze
przez kilka sekund stali tak bez ruchu, przyglądając się sobie. W
końcu dziewczyna otrząsnęła się i ruszyła schodami w górę.
Kiedy wchodziła do swojego rzędu na trybunach, jeszcze na chwilę
zerknęła w prawo. Szybko jednak spuściła głowę, kiedy
zauważyła, że Andrzej też na nią patrzy. Z niewiadomych przyczyn
poczuła, że jej policzki zaczynają nieprzyjemnie piec.
-
Widzę, że nie próżnujesz? - usłyszała Kasia, ledwo zdążywszy
usiąść na miejscu.
-
Oj Lena, daj spokój, to był czysty przypadek. - zaśmiała się
ruda, próbując ukryć zdenerwowanie.
-
Ok, ok, skoro tak uważasz. - Lena wyszczerzyła zęby w uśmiechu. -
Patrz, tam siedzi.
Szatynka
skierowała obiektyw aparatu w stronę trybun znajdujących się na
prawo od ich miejsc. Zrobiła maksymalne zbliżenie i, rzeczywiście,
dało się dostrzec tam Wronę. Kasia spojrzała dziwnym wzrokiem na
przyjaciółkę.
-
Lena, powiedz mi, że nie masz zamiaru robić mu zdjęć. Nie
uważasz, że to byłoby dziwne, zwłaszcza jeśli przyszedł tutaj
jako kibic?
-
Ale co w tym złego, przecież nie zauważy. Chyba. - zastanowiła
się przez chwilę Lena, po czym znowu wycelowała aparat w trybuny.
Ruda
teatralnie uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
-
Kasiek, daj spokój. Zobacz, ledwo miesiąc temu przekonałaś mnie
do siatkówki. Zaczęłam śledzić Plus Ligę w telewizji i wpadł
mi w oko Wrona. Teraz jestem pierwszy raz na meczu i to od razu
takiej rangi. No i ledwo wchodzę na halę i kogo widzę? Wronę we
własnej osobie. Normalnie bajka, a ty się tylko mnie czepiasz.
Zamiast tego mogłabyś mi pomóc, masz lepszy aparat.
*******
Szczerze
mówiąc podczas drugiego półfinału dziewczyny bardziej skupiały
się na osobie Andrzeja Wrony, niż na wydarzeniach na boisku. Lena
zrobiła chłopakowi całą masę zdjęć, niczym rasowa fanka. By
nie użyć słowa „fanatyczka”. Kasia również uległa jej
namowom i na kilku zdjęciach widać było jak Andrzej ewidentnie się
na nie patrzy. Zapewne musiał uznać, że te dwa aparaty wycelowane
w niego przez cały mecz nie są zjawiskiem naturalnym.
-
Kasiek, załatw mi autograf! - zawołała Lena, ledwo zabrzmiał
ostatni gwizdek wygranego przez Zenit meczu półfinałowego.
-
Ale... - Kasia zawahała się chwilę - No dobra, niech ci będzie
Z
szerokimi uśmiechami na twarzach dziewczyny ruszyły w stronę płyty
boiska. Kasia wyciągnęła z torby duży notatnik i marker. Podała
go przyjaciółce, ale ta pokręciła głową i zatrzymała się tuż
obok schodów.
Kasia
była lekko zdenerwowana. Nie wiedziała dlaczego, ale ten facet
jakoś dziwnie na nią działał. Może rzecz tkwiła w tym, że był
ponadprzeciętnie przystojny, przynajmniej w jej mniemaniu. Tak,
zdecydowanie o to chodziło. Odrzuciła od siebie te wszystkie dziwne
myśli i ruszyła dalej.
-
Mogę prosić o autograf dla przyjaciółki? - zapytała, wyciągając
w stronę chłopaka zeszyt.
-
Jasne. - odparł, z tym samym lekkim uśmiechem, który przyprawiał
o dreszcze.
Wziął
z ręki dziewczyny pisak i złożył nim zamaszysty podpis. Kiedy
Kasia przeniosła wzrok z kartki na Andrzeja, ich spojrzenia się
skrzyżowały. Chłopak zawahał się chwilę, po czym przewrócił
kartkę i napisał coś na niej. Oddając dziewczynie zeszyt
powiedział:
-
Mam nadzieję, że z tego skorzystasz.
Puścił
zaskoczonej Kasi oczko i oddalił się, nie mówiąc nic więcej.
Ruda
jeszcze chwilę trwała w bezruchu. Jej wzrok spoczywał na drugiej
zajętej przez siatkarza stronie. Zszokowana wpatrywała się w
dziewięć zapisanych naprędce cyfr.
Super się czyta Twoje opowiadanie :) Będę tutaj częściej wpadać :) Kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału? :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ci się podoba. A zapraszam, zapraszam ;) Myślę, że rozdziały będą pojawiać się co tydzień w weekend. Drugi najprawdopodobniej dodam już jutro albo w sobotę :)
UsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCiekawie się zaczyna! Jest Wrona,to i ja zostaje :D Mówił Ci już kiedyś ktoś,że wspaniale piszesz? Jak nie,to ja Ci to mówię ;)
Pozdrawiam i do następnego ;*
Napisane lekkim, fajnym językiem. Nie ma w nim nachalności ani niepotrzebnych słów. Jestem ciekawa, jak się to dalej rozwinie, więc dodaje do ulubionych i będę wpadać częściej. Proszę o informowanie o nowych rozdziałach u mnie na blogu w dziale Zareklamuj się, oki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://we-will-be-the-champions.blogspot.com/