czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział 10

W następnych dniach Kasia nie miała czasu myśleć o niczym, co nie wiązało się z jej zawodem. Wielkimi krokami zbliżały się półfinały z Jastrzębskim Węglem i wszyscy w klubie mieli dużo pracy. Kasia nie raz zostawała w hali po godzinach, żeby zawodnicy byli jak najlepiej przygotowani. Kiedy nadszedł dzień meczu, w drużynie można było wyczuć atmosferę całkowitej koncentracji i chęci zwycięstwa.
Dziewczyna wyszła na boisko ze swoim zwyczajowym ekwipunkiem. Do meczu zostało nieco ponad półgodziny, więc trybuny dopiero się zapełniały. Większość obecnych już na hali stanowili kibice gości, którzy musieli przejechać spory kawał drogi, żeby wspierać tu dziś swój zespół. Z szatni powoli zaczęli wychodzić siatkarze na przedmeczową rozgrzewkę. Ruda usiadła na ławce i spojrzała na rozciągających się zawodników. Ostatnia rozmowa z Andrzejem sprawiła, że czasem zastanawiała się gdzie mogłaby teraz być, gdyby nie kontuzja. Jeśli nadal by grała, to czy udałoby jej się wybić, dostać do dobrego klubu i rozwijać siatkarsko? Czy zostałaby w I Lidze, razem z masą innych zawodniczek, które muszą cholernie się starać by ktoś je w końcu zauważył?
Tę chwilę refleksji przerwały jej wibracje telefonu, oznaczające nadejście SMS-a.


Od: Andrzej
Sektor 8, rząd 5, miejsce 24 i wolne siedzenie obok. Piszesz się? ;)


Kasia od razu odwróciła głowę, poszukując danego punktu. Kiedy odnalazła wzrokiem Wronę on posłał jej szeroki uśmiech i poklepał miejsce obok siebie. Lekko mu pomachała i ruszyła w kierunku trenera. Poinformowała go, że zniknie teraz na kilka minut i wróci przed końcem rozgrzewki. Nawrocki nie miał nic przeciwko. Dziewczyna szybko minęła bandy reklamowe. Wbiegła po schodach i już sekundę później witała się z chłopakiem.
- Nie spodziewałam się ciebie tutaj. - uśmiechnęła się, zajmując krzesełko obok. - Lubię te twoje niespodzianki.
- A ja lubię to, że ty je lubisz. - zaśmiał się. - Jak tam świąteczne przygotowania?
- Święta? Jakie święta? Mamy teraz jakieś święta? - Kasia udała kompletnie zaskoczoną. - Tak na poważnie, to przez półfinały jest teraz wielkie zamieszanie i z pracy wszyscy wychodzą dwa razy później niż zazwyczaj. Nie mam czasu o tym myśleć, a co dopiero się przygotowywać.
- Jaki masz plan? Jedziesz do rodziny?
- Jakkolwiek antyrodzinnie teraz nie zabrzmię, to jeśli mam poczuć miłą, rodzinną atmosferę, to na pewno nie wrócę do domu. - uśmiechnęła się sztucznie, a kiedy Andrzej chciał coś wtrącić, dodała - Wiem, że może nie powinnam tak robić, ale dlaczego to ja mam pierwsza wyciągać do nich rękę? Przez ostatnie 5 lat ich jedyne zainteresowanie moją osobą zawierało się w gotowej kartce bożonarodzeniowej. Po prostu nie sądzę, żeby te święta mogły być udane dla którejkolwiek ze stron.
Siatkarz zrezygnował z pomysłu przekonywania Kasi do zmiany zdania. Częściowo rozumiał jej postawę, bo z opowieści fizjoterapeutki wynikało, że jej rodzice nie zadali sobie nawet tyle trudu, by spróbować ją zatrzymać przed wyjazdem czy potem jakoś się skontaktować. Z drugiej strony nie mógł wyobrazić sobie, że ktoś może nie mieć ochoty na utrzymywanie kontaktów z rodziną.
- Skoro nie jedziesz do Sieradza, to co masz zamiar robić?
- A bo ja wiem? – zastanowiła się dziewczyna – Teoretycznie i tak mamy tylko jeden dzień wolnego, bo od razu w poniedziałek jedziemy do Jastrzębia. Więc o ile będę pamiętać, żeby zrobić jakieś zakupy, to przeżyję ten dzień w domu, może w końcu się wystarczająco wyśpię.
- Chcesz spędzić święta sama? – Andrzej uniósł brew, uważnie przyglądając się Kasi.
- Wszystko na to wskazuje. – wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- A wiesz, że ja ci na to nie pozwolę? – odwzajemnił gest – Niepotrzebnie mi mówiłaś, twój błąd. Teraz masz dwa wyjścia – albo zorganizujesz sobie jakiś wyjazd do krewnych czy znajomych, albo zabiorę cię ze sobą. Nie śmiej się, bo wcale nie żartuję. – dodał, widząc minę dziewczyny.
- Czemu robisz taką wielką sprawę z tego, że chcę zostać w domu i w końcu porządnie odpocząć?
- Może dlatego, że są święta? Przecież wyjeżdżając też możesz odpocząć.
Kasia przez chwilę lustrowała Wronę wzrokiem, zastanawiając się w jakim stopniu mówi poważnie. Wywnioskowała z jego twarzy, że wszystko to bierze naprawdę na serio, co przyjęła z niemałym zdumieniem. Nie miała pojęcia dlaczego Andrzej tak się o nią troszczy, bo chyba tylko tak można było to nazwać. A przecież znali się bardzo krótko.
- Nie odpuścisz, co? – zapytała w końcu, a chłopak potrząsnął przecząco głową – Dobra, niech ci będzie. Pojadę z Leną do niej, zapraszała mnie kilka dni temu, pewnie to nadal aktualne.
- O i od razu rozsądniej mówisz. – zaśmiał się Andrzej. – Ale wiesz, że ja się dowiem, jeśli nie dotrzymasz słowa?
- Wiem, wiem. Przefruniesz pod moimi oknami, sprawdzając czy jestem w domu. – ledwo skończyła mówić, siatkarz w ramach kary potargał jej włosy.
- Muszę lecieć. - powiedziała Kasia, zerkając w kierunku boiska. - Może po meczu uda nam się jakoś jeszcze zgadać.
- Oby. - uśmiechnął się Andrzej.
*****
Niestety, ani po meczu ani później Kasi nie udało się spotkać z Andrzejem. Wszystko działo się tak szybko, że zanim się spostrzegła, już świętowała razem z siatkarzami Skry drugi wygrany półfinał. Następnego dnia miał ich czekać jeszcze krótki trening, ale darowano go zawodnikom w ramach świątecznego prezentu. Dlatego po meczu wznieśli symboliczny toast wodą mineralną, gdyż prawie każdy wracał do domu samochodem i złożyli sobie życzenia.
W sobotę Kasia obudziła się po 10. Niezmiernie cieszył ją fakt, że w końcu miała okazję, żeby się wyspać. Zwlokła się z łóżka i ruszyła do kuchni. Tam przygotowała sobie miskę płatków śniadaniowych i wygodnie usadowiła się na kanapie w salonie. Nie wiadomo kiedy wybiło południe. Dziewczyna uznała, że wypadałoby w końcu się przebrać, bo nadal siedziała w piżamie. Po szybkim prysznicu i zmianie odzieży, z powrotem zajęła swoje miejsce na kanapie. Miała zamiar spędzić tak najbliższe dwa dni. Pamiętała o obietnicy złożonej Andrzejowi, ale nie chciała robić kłopotu Lenie i jej rodzinie. Poza tym, odzwyczaiła się od tradycyjnego obchodzenia świąt, zwłaszcza Wielkanocnych. Chcąc jednak dodać temu dniu choć trochę świątecznego nastroju, postanowiła upiec ciasto. Poprzedniego dnia zrobiła większe zakupy, więc składniki były gotowe. Niecałą godzinę później wyciągała z piekarnika sernik z brzoskwiniami. Nie była wybitną kucharką, ale było kilka rzeczy, które potrafiła dobrze przygotować. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Zerknęła na zegarek, który wskazywał 16.20. Zastanawiała się, kto to może być, bo wszyscy znajomi mieli być u swoich rodzin. Odstawiła ciasto na blat i ruszyła do przedpokoju. Zerknęła przez wizjer, a to, co tam zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Otworzyła drzwi i przez chwilę patrzyła bez słowa na swojego gościa.
- Andrzej? - zdołała w końcu wydusić.
- Mówiłem ci, że dowiem się, jak mnie okłamiesz. - wyszczerzył zęby w uśmiechu i wszedł do środka.
- Miałeś być w Warszawie.
- No i właśnie tam jadę. Ale wiedziałem, że ty nie masz zamiaru nigdzie jechać, więc stwierdziłem, że po ciebie wpadnę.
- Jakie po drodze? Stolica troszkę nie w tę stronę, panie Wrona. - pokręciła głową, po czym zapytała poważnie - Czemu ty robisz z tego taką aferę? Nie chcę robić nikomu kłopotu i zwalać mu się na głowę..
- Ale ty nie rozumiesz, że dla przyjaciół nie jesteś kłopotem? Masz dwa wyjścia. Albo jedziesz ze mną, albo ja zostaję tutaj.
Na potwierdzenie swoich słów rozsiadł się wygodnie na kanapie i z szerokim uśmiechem przyglądał się zdezorientowanej dziewczynie.
- Andrzej, ty tu nie zostajesz, bo masz wracać do rodziny. Widują cię raz na pół roku na dosłownie kilkanaście godzin. Nie będziesz tego czasu marnował na mnie. Idź sobie. – powiedziała Kasia, starając się wyperswadować chłopakowi ten pomysł. On jednak nie zwracał uwagi na jej słowa.
- Andrzej… - rudej zaczynało brakować argumentów.
- Już ci powiedziałem, że bez ciebie się stąd nie ruszę. Kasia, są święta.
- I co z tego? Od kilku lat nie obchodzę ich jakoś specjalnie, odzwyczaiłam się od tradycji, rodzinnej atmosfery. To dzień jak co dzień, z tą różnicą, że mam wolne i mogę odpocząć.
- Nie uważasz, że trzeba to naprawić? Do wszystkiego można się z powrotem przyzwyczaić.
Kasia westchnęła, czując, że zaczyna przegrywać. Rozpaczliwie poszukiwała kolejnych wymówek.
- Ale ja już w poniedziałek muszę być w pracy. – spróbowała z innej beczki.
- Ja też. – nie zrobiło to na nim wrażenia. – Odwiozę cię jutro wieczorem.
- A co na to twoja rodzina?
- Nie mają nic przeciwko.
Zrezygnowana dziewczyna opadła na kanapę obok Wrony. Przez chwilę siedzieli w milczeniu. W końcu siatkarz objął ją ramieniem i szczerząc zęby w uśmiechu, zapytał:
- To jak będzie?
____________________________________
W okrągłym, dziesiątym rozdziale też mamy święta, zbliżające się wielkimi krokami. Tylko, że... troszkę nie te. Choć patrząc za okna, przynajmniej u mnie, w Koluszkach, prędzej uwierzyłabym, że mamy Wielkanoc ;) Pod poprzednią częścią straszyłam, że dzisiejsza będzie krótsza, ale zmieniłam zdanie i postanowiłam wrzucić wam tutaj jeszcze fragment sceny, która w całości powinna pojawić się dopiero w rozdziale 11.
Jak myślicie, Kasia zgodzi się pojechać z Andrzejem do Warszawy?
Czy Wrona jest na tyle uparty, żeby postawić na swoim?
Tego dowiecie się już w następnej odsłonie, która (prawdopodobnie) za tydzień.
Mam też dobrą wiadomość - szykuję dla was specjalny, wigilijny prezent :) Pojawi się on wieczorem 23 grudnia lub w wigilijny poranek (lub wczesne popołudnie, dla mnie to to samo :3), więc zachęcam do zaglądania. Życzeń jeszcze nie składam, jeszcze będzie na to czas ;)
Trzymajcie się ciepło (n_n)

6 komentarzy:

  1. Trafiłam tutaj przypadkiem i bardzo mi się spodobało. :) Muszę przyznać, że historia Kasi i Andrzeja jest bardzo wyjątkowa. Niewinne spotkanie na meczu wywróciło ich życie o 180 stopni. Ich znajomość jest bardzo specyficzna. Widać, że uwielbiają swoje towarzystwo i nie mogą długo bez siebie wytrzymać. :)
    Ciekawe, czy Kasia przyjmie zaproszenie Andrzeja. W końcu nie ma nic do stracenia. Chyba taki wyjazd jest lepszy niż samotne siedzenie w domu. :) Jestem pewna, że gdyby dziewczyna nie chciała się zgodzić, to siatkarz znalazłby odpowiedni sposób, żeby postawić na swoim. :)
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny. :)
    P.S. Gdybyś miała czas i chęci, to zapraszam do siebie: http://miedzy-noca-a-dniem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodałaś dwa nowe rozdziały! Miód na me serce, od razu zabieram się za czytanie obu, ale skomentuję w jednym poście, jeśli pozwolisz.
    Na początek powiem, że chciałabym, aby Bełchatów miał tę piękniejszą część, ale osobiście uważam, że poza parkiem przy dworku Olszewskich to nie ma tam nic pięknego :D Aczkolwiek teraz, gdy rodzice się przeprowadzili pod Bełchatów, a ja będę wybywać na studia, to powiem, że będę tęsknić. I Wawrzowizna! <3
    Przeczytałam z zapartym tchem historię Kasi i jej przygody z siatkówką. Powiem, że odczułam to o tyle personalnie, że sama byłam po uszy zakochana w sporcie, a potem nagle kontuzja uziemiła mnie na długie lata.
    Mam wielką nadzieję, że Kasia pojedzie z Andrzejem, bo jak to tak? Spędzać święta samej, gdy taki Wronka jest chętny!?
    Nie mogę się doczekać wigilijnego prezentu!!
    Zapraszam też do siebie na przedświąteczny rodział 11
    Życzę Ci również absolutnie magicznych i cudownych Świąt Bożego Narodzenia oraz weny!
    Buźka
    E.Lizz
    We will be the champions

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Cię! Za ten rozdział. Rany Wronka jest cudowny. I faktycznie uparty. Niech jedzie z nim do Warszawy, niech spędzi te swięta z kimś a nie sama. Tym bardziej, że się chłopak męczył taki kawał drogi i nawet po nią przyjechał. Jejku urocze:)
    Kasia niech nie będzie taka oporna, nie wygra z nim. Jestem pewna, że pojedzie. I pewnie w końcu coś się zacznie dziać. No bo kiedyś musi, prawda? Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.:)
    Dziś krótko bo zwyczajnie padam na twarz. Życzeń nie składam bo jak sama powiedziałaś jest jeszcze czas:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, jak i cały blog! :D
    Jejku! Wronka jest taki cudowny i opiekuńczy. Jechał taki kawał drogi po nią,ona musi się zgodzić z nim jechać i pewnie będzie musiała,bo Andrzej chyba nie zamierza dać za wygraną i nie pozwoli Kasi spędzić świąt samej w domu.
    Pozdrawiam, Wesołych i do następnego ;)
    Przy okazji zapraszam na opowiadanie z Michałem Winiarskim w roli głównej :)
    http://uwielbiaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/p/bohaterowie_20.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Wronka tak się troszczy *.* aż miło poczytać :D ciekawe co wydarzy się podczas świąt xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasia musi się zgodzić, nie ma innego wyjścia! :) Jestem pewna, że jego rodzina na pewno miło ją przyjmie :)

    Pozdrawiam serdecznie :)
    Amanda

    OdpowiedzUsuń