Czas pozostały do
Benefisu minął Kasi jak z bicza strzelił. Spora w tym pewnie
zasługa Marty, dzięki której ruda nie miała chwili by się nudzić
czy zadręczać myślami o Andrzeju. Przyjaciółka wyjechała na dwa
dni przed imprezą, na której z resztą miały spotkać się
ponownie.
Dlatego też nim się
spostrzegła, wysiadała z autokaru pod jednym z hoteli w Lublinie, w
którym mieli się zatrzymać. Wzięła z bagażnika swoją torbę i
zarzuciwszy ją sobie na ramię, ruszyła w stronę wejścia. Pomogła
trenerowi Nawrockiemu z bałaganem związanym z przydziałem pokoi. W
końcu jednak ruszyła na górę. Trzymała w dłoni klucz,
wyposażony w prostokątny, drewniany brelok z wygrawerowanym numerem
11. Szybko odnalazła swoje lokum i weszła do środka.
Pokój był nie za duży,
ale za to ładnie urządzony. Do środka prowadził krótki korytarz,
po którego lewej stronie znajdowały się drzwi do łazienki. Po
pokonaniu korytarzyka, oczom Kasi od razu ukazało się sporych
gabarytów łóżko. Położyła torbę pod ścianą, po czym rzuciła
się na posłanie, twarzą do materaca. Kiedy zaczynało brakować
jej powietrza, przewróciła się na brzuch i zlustrowała wzrokiem
resztę pokoju. Proste, drewniane meble zapełniały przestrzeń tego
średniej wielkości pomieszczenia. Pod przeciwległą ścianą stała
dwudrzwiowa szafa, a obok niej niska półka, na której spoczywał
mały telewizor. Po lewej stronie łóżka, nakrytego narzutą o
barwie mlecznej czekolady, była niska szafka nocna z małą lampką.
Na przeciwko wejścia znajdowało się duże okno i przeszklone drzwi
prowadzące na miniaturowy balkonik nad jedną z lublińskich ulic.
Ściany miały kremowy odcień, podłogę zaś pokrywały
ciemnobrązowe panele. Zważywszy na późną porę, Kasia po szybkim
prysznicu wskoczyła pod kołdrę, aby jutro być w pełni sił.
Nastawiła budzik, nie chcąc spóźnić się na śniadanie. Sen
przyszedł do niej niespodziewanie szybko.
******
Przed rozpoczęciem zmagań
sportowych, które miały uświetnić Benefis Tomasza Wójtowicza i
Lecha Łasko, odbyło się losowanie. Rozstrzygnęło ono o tym,
które drużyny zmierzą się ze sobą i w jakiej kolejności będzie
się to odbywać. Na twarzach kapitanów wszystkich czterech drużyn
gościły uśmiechy. Nie dało się odczuć napięcia, jakie
towarzyszyło spotkaniom o stawkę. Pary, które powstały
przedstawiały się następująco: Skra Bełchatów - Delecta
Bydgoszcz oraz AZS Częstochowa - Jastrzębski Węgiel. Jako pierwsze
miały zmierzyć się drużyny z Bydgoszczy i Bełchatowa.
Ta świadomość napawała
Kasię jakimś dziwnym zdenerwowaniem. Dzierżąc w dłoni torbę z
przygotowanymi wcześniej mieszankami napojów energetyzujących,
wyszła na płytę boiska i odłożyła ciężki bagaż obok ławki.
Chwilę później na parkiet wyszli siatkarze i zaczęli rozgrzewkę.
Wzrok dziewczyny mimowolnie uciekał co jakiś czas na drugą stronę
siatki, wypatrując Andrzeja. Kiedy w końcu zauważyła go pośród
zawodników Delecty, poczuła że na jej twarzy pojawia się lekki
uśmiech. A już się bała, że nie przyjedzie na turniej czysto
towarzyski.
Z zadumy wyrwał ją
dopiero głośny wrzask:
- Kasia, uważaj!
Nie zdążyła nawet
zareagować, nim poczuła mocne uderzenie piłką w potylicę.
Pulsujący ból na chwilę ją zamroczył, jednak zaczął mijać
niemal tak szybko jak się pojawił. Sekundę po kontakcie z piłką,
ktoś podbiegł do niej i poczuła jak oplatają ją silne ramiona.
- Kasiek, ja nie chciałem,
naprawdę! Wszystko ok? To przez przypadek, przepraszam! - krzyczał
gdzieś obok niej spanikowany Atanasijević.
- Alek, spokojnie, będę
żyć. - odparła, rozmasowując obolałe miejsce i uśmiechając się
lekko do przyjaciela.
- Naprawdę przepraszam...
Rozgrzewaliśmy się z Cupko i Zatim, ale w trójkę trudniej. Nie
mogli się dogadać, który powinien odbierać. - tłumaczył się
nadal chłopak.
- Wiem, że to nie było
specjalnie. Oddychaj i przestań panikować. - zaśmiała się
dziewczyna, targając siatkarzowi włosy. - Pójdę pomóc Zatiemu z
rozgrzewką.
******
Po wyjątkowo zaciętym,
pięciosetowym boju siatkarzom z Bełchatowa udało się wygrać to
spotkanie. Kasia starała skupić się tylko na wydarzeniach
rozgrywających się na boisku, jednak nie mogła powstrzymać
ukradkowych spojrzeń, które co pewien czas wymykały się jej w
stronę Andrzeja. Za którymś razem miała wrażenie, że chłopak
też na nią patrzy, jednak nie mogła być tego pewna. Ruda wstała
z ławki i gratulowała przechodzącym chłopakom. Kiedy zamieszanie
lekko opadło, kucnęła i zaczęła chować opróżnione w różnym
stopniu butelki do torby.
- Cześć, Kasiu. -
usłyszała nagle za plecami.
Poczuła jak jej ciało
przebiega dreszcz, po czym zamarła w bezruchu. Była jakoś dziwnie
wyczulona i poznałaby ten głos wszędzie. Odwróciła głowę i
powoli wstała. Mimo tego, że miała nadzieję, że w końcu dojdzie
do tego spotkania, teraz czuła zdenerwowanie. Wyprostowała się i
stanęła twarzą w twarz z facetem, który zaprzątał jej myśli
przez ostatni tydzień.
- Cześć. - odparła z
uśmiechem, który sam cisnął jej się na usta. - Gratuluję meczu,
wygraliśmy naprawdę minimalnie.
- Co racja, to racja. -
zaśmiał się. - Miałaś rację. Zupełnie nie spodziewałem się,
że spotkamy się akurat tutaj.
- W takim razie element
zaskoczenia się udał.
Chłopak wyciągnął rękę
i złapał za przypiętą do bluzy dziewczyny plakietkę. Czytając
zawarte na niej informacje, jego brwi uniosły się lekko do góry.
- Fizjoterapeutka, tak? To
by trochę wyjaśniało.
- Czasami sama w to nie
wierzę, ale tak się złożyło – wzruszyła ramionami z
uśmiechem. Rozejrzała się wokoło i dodała - Chyba musimy się
stąd ewakuować.
Boisko wokół nich coraz
bardziej pustoszało, by zrobić miejsce następnym drużynom. Niemal
wszyscy byli już w szatni, oprócz nich i kilku zawodników, którzy
udzielali wywiadów. Kasia szybko chwyciła torbę i razem z
Andrzejem opuścili płytę boiska, kierując się w stronę szatni.
- Może pomóc ci z tą
torbą? - zapytał Wrona, jak na dżentelmena przystało.
- Nie, nie ma potrzeby.
Gorzej było, jak butelki były pełne. - odparła ruda. - Jak ci
minął tydzień?
- Całkiem w porządku,
pomijając fakt, że cały czas zachodziłem w głowę o co mogło ci
chodzić. - Andrzej spojrzał na dziewczynę z lekkim wyrzutem,
jednak uśmiech ani na chwilę nie znikał z jego twarzy.
- Jasne, uważaj bo
uwierzę, że w ogóle o tym myślałeś. - nie dowierzała Kasia.
- Oczywiście, że
myślałem! O tym wszystkim co mówiłaś, ale i tak nie mogłem tego
rozgryźć .
Serce Kasi wykonało serię
podejrzanie mocnych uderzeń. Momentalnie zrobiło jej się
przyjemnie ciepło, a lekki rumieniec wypełznął na twarz. Spuściła
głowę, pozwalając by włosy zakryły jej zaczerwienione policzki i
starała się powstrzymać tę śmieszną reakcję.
- To miło. Naprawdę nie
mam pojęcia czym sobie na to zasłużyłam. - powiedziała
dziewczyna.
- Ja też nie. Pomijając
tak oczywisty fakt, że świetnie mi się z tobą rozmawia. Mimo, że
dopiero drugi raz mam do tego okazję. - kokietował dalej Wrona.
- Masz skłonności do
przesady – ruda obrzuciła siatkarza rozbawionym spojrzeniem –
Ale i tak dziękuję.
Nim Andrzej zdążył
odezwać się ponownie, ktoś wybiegł zza zakrętu korytarza, którym
właśnie szli i wpadł z impetem na Kasię. Gdyby nie złapała za
ramię swojego oprawcy, na pewno wywinęłaby imponującego orła.
- Wybacz. - powiedział
Karol, wybuchając śmiechem.
- Spokojnie, kto by się
spodziewał, że korytarzem mogą przechodzić ludzie. - ruda
machnęła lekceważąco ręką.
Kłos odsunął się o
krok, lustrując wzrokiem stojącą przed nim dwójkę.
- Szukałem Andrzeja, ale
nie miałem pojęcia, że będzie podrywał moją ulubioną
fizjoterapeutkę w tak mało romantycznym miejscu. Mogłeś się
bardziej postarać. - blondyn spojrzał na przyjaciela z udawanym
rozczarowaniem. Wrona tylko uderzył go w ramię w odpowiedzi, szybko
zerkając na Kasię, żeby dojrzeć jej reakcję na słowa Kłosa.
- Jak zwykle, subtelny
niczym neandertalczyk. Tak czy siak, przeszkodziłeś nam,
stary. - Wrona wyszczerzył zęby w uśmiechu, po czym zwrócił się
do dziewczyny - Nie mam pojęcia jak ty z nim wytrzymujesz, Kasiu.
- Mam do czynienia z
samymi beznadziejnymi przypadkami, więc zdążyłam się uodpornić.
Mimo wszystko, pojawienie
się Kłosa rozładowało dziwne napięcie, które czuła Kasia, gdy
była sam na sam z Andrzejem. W duchu dziękowała Karolowi za to
nagłe wtargnięcie i przerwanie im rozmowy. Teraz czuła się
całkowicie rozluźniona i niemal wybuchnęła śmiechem,
przypominając sobie o zdenerwowaniu, które ogarniało ją jeszcze
kilka chwil temu.
- Widzisz co zrobiłeś,
Wrona? Przedstawiasz mnie w złym świetle i Kasia przestanie mnie
teraz lubić. A miałem cię za przyjaciela! - zawołał teatralnie
Karol.
- Pewnie, zrzuć wszystko
na mnie. Twój brak uroku osobistego zapewne jest moją winą. -
Andrzej uniósł ręce w obronnym geście.
- No już, przestańcie
się kłócić, dzieciaki. Obaj jesteście uroczy, zwłaszcza jak się
tak przekomarzacie. - przerwała im Kasia, obdarzając ich szerokim
uśmiechem.
- Do usług – ukłonił
się blondyn – A teraz sobie pójdę, zanim Andrzej straci do mnie
cierpliwość. Miłego... rozmawiania, gołąbeczki.
Tak szybko ja się
pojawił, Kłos zniknął za załomem korytarza. Fizjoterapeutka
powiodła za nim spojrzeniem, po czym przeniosła wzrok na Wronę,
który uśmiechał się nieco zakłopotany.
- Nawet nie wiesz jak
często zastanawiam się dlaczego tak właściwie jeszcze się z nim
przyjaźnię – zażartował.
- To musi być
przyzwyczajenie, bo innego wyjścia nie widzę. - przytaknęła ze
śmiechem.
- Ale trzeba mu przyznać,
że czasami ma dobre pomysły.
Dziewczyna spojrzała na
siatkarza pytająco. Nie miała pojęcia do czego próbował nawiązać
tym zdaniem i czekała na wyjaśnienia. Wrona na chwilę spuścił
wzrok, poprawiając torbę na ramieniu. Gdy ponownie zerknął na
Kasię, wyczuła lekką niepewność, która widoczna była w tym
spojrzeniu.
- Zastanawiam się czy nie
chciałabyś spotkać się ze mną dziś wieczorem. Oczywiście jeśli
nie masz innych planów. Miło byłoby porozmawiać w jakimś
bardziej... odpowiednim miejscu. - powiedział, unikając użytego
wcześniej przez Karola przymiotnika.
Ruda przez chwilę nie
wiedziała co odpowiedzieć. Zaskoczyła ją ta propozycja, niemniej
jednak czuła, że chętnie kontynuowałaby tę rozmowę. Nie chciała
rozpatrywać tego w kategoriach randki, choć jej serce próbowało
przemycić do mózgu podobne skojarzenia. To miało być zwykłe,
przyjacielskie spotkanie, dlaczego więc miałaby się nie zgodzić?
- Nie mam żadnych planów
i bardzo chętnie się z tobą spotkam. - odpowiedziała, obserwując
jak na twarzy Andrzeja pojawia się uśmiech.
- W takim razie... Pasuje
ci o 19?
Aaaa, no i stało się! Wiem, że komentarz powinien być o tej notce, ale ja już nie mogę się doczekać, co będzie na randce :D w ogóle myślałam, że to Andrzej przywalił jej piłką, ale trzymałaś w napięciu do samego końca meczu ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i, jak zwykle, zapraszam do siebie :)
http://we-will-be-the-champions.blogspot.com
Nareszcie! :D Ja również nie mogę się doczekać randki :D Może w końcu coś się rozwinie między nimi? :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na rozdział X :) http://zabawa-w-dwa-ognie.blogspot.com/#
Hejka! Przypominam tylko, że pojawił się nowy rozdział. Zapraszam bardzo serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBuźka!
E.Lizz
http://we-will-be-the-champions.blogspot.com/
Trafiłam tu przypadkiem, ale tu zostaje. Jestem bardzo ciekawa dalszej relacji Andrzeja i Kasi ^^ no i oczywiście Marty i Miśka :) pozdrawiam i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńHej! Chciałam Cię tylko poinformować o nowych rozdziałach :) ---> http://rulesfromheartbreaker.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń