niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 11

- To jak będzie?
- To jest nie fair! – zawołała w odpowiedzi Kasia – Nie odpuścisz, prawda?
Słysząc zaprzeczenie, nie miała pojęcia co robić. Nie mogła pozwolić, żeby przez nią nie spędził świat z rodziną i zmarnował szansę, której ona nawet nie miała. Z drugiej strony nie była pewna czy wypada wpraszać się na święta do nieznajomych ludzi. Poznała Andrzeja ledwo dwa tygodnie temu, a jego rodziny nawet nie spotkała. Nie chciała się narzucać i bała się reakcji reszty familii chłopaka. Musiała wybrać mniejsze zło, ale zupełnie nie wiedziała jak.
- Kasiu, no jedź ze mną. – Wrona postanowił zmienić taktykę – Naprawdę uprzedziłem wszystkich i nie robili z tego żadnego problemu, a nawet się ucieszyli.
Ruda spojrzała na niego i już po chwili wiedziała, że to był błąd. Zobaczyła prośbę w jego oczach, którymi od początku ją hipnotyzował. Coś w jej głowie szeptało, żeby z nim jechać, obojętnie gdzie. Resztki jej silnej woli rozpierzchły się gdzieś, razem z racjonalnym myśleniem. Przegrała.
- Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego ja się na to godzę… - mruknęła pod nosem.
- Może dlatego, że mimo wszystko choć troszkę mnie lubisz? – zapytał chłopak.
- Może. – odparła z uśmiechem. – Pojadę, niech ci będzie.
W ramach odpowiedzi Andrzej obezwładnił ją mocnym uściskiem. Zaśmiała się mimowolnie, po czym dźgnęła go palcem w pierś ze słowami:
- Tylko nie miej do mnie pretensji, jak to wszystko okaże się totalnym niewypałem.
- Nie marudź. Idź się spakować, to zdążymy dojechać przed zmrokiem.
Kasia pokiwała głową i ruszyła w kierunku swojego pokoju. Wzięła torbę i zaczęła wkładać do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Nie była do końca pewna jakiego rodzaju ubrania będą jej potrzebne. Postanowiła jednak nie brać jakichś przesadnie eleganckich kreacji. Na siebie założyła dopasowane ciemne jeansy i luźną, białą koszulę. Naszykowała jeszcze długi kardigan, w kolorze ciemnej zieleni, spodziewając się, że na zewnątrz nie jest jeszcze zbyt ciepło. Uzupełniając kosmetyczkę, zastanawiała się co ona właściwie robi. Nie mogła zrozumieć dlaczego tak łatwo uległa. Miała nadzieję, że Andrzej nie wykorzystuje celowo tego, jak duży ma na nią wpływ. Ba, chciała wierzyć, że siatkarz nie zdaje sobie z tego sprawy.
Ostatni raz ogarnęła wzrokiem pokój, sprawdzając czy aby na pewno wszystko zabrała. Zapięła torbę i wyszła do przedpokoju, gdzie odłożyła bagaż na szafkę przy drzwiach.
Kiedy weszła do salonu, w którym zostawiła Andrzeja, zastała go stojącego pod przeciwległą ścianą pokoju. Znajdował się tam spory regał zastawiony książkami i przeróżnej maści bibelotami. Zbliżywszy się do chłopaka, zauważyła, że trzyma on w dłoni ramkę ze zdjęciem. Zastanawiała się, po które sięgnął. Jej przewidywania okazały się trafne, gdyż na fotografii zobaczyła roześmianą siebie, obejmującą dwie inne dziewczyny. Wszystkie ubrane były w stroje sieradzkiego klubu, a patrząc na scenerię, można było domyślić się, że znajdowały się na hali.
- To zdjęcie było zrobione zaraz po tym jak wygrałyśmy w ćwierćfinale play – offów II ligi. Radość była ogromna, bo po raz pierwszy zaszłyśmy tak daleko. – zaczęła, stając obok Andrzeja. – W półfinale prowadziłyśmy już 2:0 i wszystko było na dobrej drodze. Była połowa trzeciego seta i wtedy właśnie zerwałam Achillesa. Ostatecznie ja wylądowałam w szpitalu, a dziewczyny przegrały 2:3.
Andrzej w zamyśleniu pokiwał głową. Przez chwilę stali tak bez słowa, wpatrując się w zdjęcie. Ciszę przerwała Kasia:
- Było minęło, zaczęłam zupełnie nowy rozdział w swoim życiu i na nowo pokochałam siatkówkę. – uśmiechnęła się. - Ale do tego zdjęcia mam wyjątkowy sentyment.
Siatkarz tylko pokiwał głową i odstawił ramkę na miejsce. Spojrzał na rudą, odwzajemniając jej gest. Po chwili zmienił temat, pytając:
- Gotowa?
- Zależy o co pytasz. Bo fizycznie tak, ale psychicznie już niekoniecznie. – zaśmiała się.
Nagle przypomniała sobie o zrobionym wcześniej cieście. Nie było sensu pozwolić mu się zmarnować, więc poszła do kuchni i zapakowała blachę z ciastem.
- Co to? – zapytał siatkarz, opierając się o framugę.
- Sernik z brzoskwiniami. – odparła krótko.
- Ooo, w takim razie już w ogóle nie musisz się martwić o to jak cię przyjmą. Pokochają cię od razu. Jeśli nie za charakter, to na pewno za ciasto. – zaśmiał się.

Już kilkanaście minut później siedzieli w samochodzie Andrzeja i ruszali spod bloku. Panowała tam względna cisza, pomijając miarowe pomrukiwania silnika. Kasia wyglądała przez okno, rozważając w głowie wszelkie możliwe scenariusze dnia następnego.
- Jak tam? – zapytał wesoło chłopak, spoglądając na swoją towarzyszkę.
- Jeśli wysadzisz mnie gdzieś po drodze, to będzie w porządku. – powiedziała ruda. – Naprawdę nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
- A ja wiem, że jest świetny. Słuchaj się mądrzejszych. A poza tym teraz i tak nie masz już wyjścia. – dziecięcym gestem pokazał jej język, a ona mimowolnie parsknęła śmiechem.
Uśmiech na jego twarzy nieznacznie się zwiększył. Na samą myśl o spędzeniu świąt z tą dziewczyną, przepełniała go niespodziewanie silna radość.
- Skoro jesteś na mnie obrażona i nie masz zamiaru rozmawiać, to może chociaż posłuchamy muzyki? - zaproponował.
Skorzystał z faktu, że stali właśnie na światłach, pochylił się w stronę Kasi i sięgając do schowka, wyjął z niego jedną z licznie zgromadzonych płyt.
- Zielone. – poinformowała dziewczyna i wyjęła z ręki kierowcy nośnik.
Wrona nie protestował i skupił się na drodze, podczas gdy ruda zajęła się muzyką. Kiedy spojrzała na płytę, na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Power of Trinity? – zapytała zadowolona.
- Słyszałaś o nich? Genialny zespół, ale niestety na razie stosunkowo mało znany.
- Nie mów mi takich rzeczy, bo ja z nimi piwo piłam, zanim w ogóle odkryłeś, że istnieją. – zaśmiała się, a widząc pytający wzrok siatkarza, dodała – No serio. Grali kiedyś w jednym z lokali w Sieradzu, to było świeżo po wydaniu ich debiutu. A, że miałam tam znajomości, to dość szybko i łatwo poznałam Kubę i resztę. W sumie to dzięki bratu.
- Bratu? – zapytał Andrzej, który zdawał się usłyszeć tylko tę informację.
- No tak, bratu. Co w tym dziwnego?
- Chociażby to, że żyłem w świadomości, że jesteś jedynaczką.
- Serio? Byłam pewna, że wspominałam. – zaśmiała się – W takim razie mam starszego o 7 lat brata.
- Z nim też masz taki kiepski kontakt? - Wrona miał nadzieję, że nie urazi dziewczyny tym pytaniem.
- Wręcz przeciwnie. Problem tylko w tym, że Krystian jakieś… 6 lat temu wyjechał do Anglii. Bardzo dużo mu zawdzięczam. To on przekonał mnie do grania i pod jego naciskiem dołączyłam do klubu, bo wiedział, że kocham grać. Czasami myślę, że miał na mnie większy wychowawczy wpływ niż rodzice. Strasznie długo go nie widziałam, a rozmowy na Skype, to przecież tylko taki substytut.
- Dlaczego wyjechał?
- Miał z kumplami zespół, sam grał na basie. Dostali jakąś ofertę ze studia w Londynie. To była strasznie wariacka akcja, ale byli młodzi i zakochani w muzyce, więc nie zastanawiali się zbyt długo. Ale ostatecznie to nie wypaliło, zespół się rozpadł. Krystian został tam bez pracy i kasy. Łapał robotę, jaką tylko się dało, no i dorobił się całkiem ładnych pieniędzy. Z przyjacielem wzięli kredyt i postanowili otworzyć własną knajpę. Interes się rozkręcał, Krystian się zadomowił i coraz rzadziej wraca do kraju.
Andrzej pokiwał głową, a po chwili niespodziewanie zaśmiał się pod nosem. Dziewczyna spojrzała na niego unosząc brew, a siatkarz odparł:
- Jest jeszcze jakaś błahostka, której o tobie nie wiem?
- Pewnie niejedna, panie Wronka. - powiedziała ze śmiechem - Niejedna.

Przez pozostałą część trasy Wrona umiejętnie odciągał myśli dziewczyny od przejmowania się wizytą u swoich rodziców. Szczerze mówiąc, nie musiał się nawet zbyt wysilać, bo uwielbiał z nią rozmawiać i wszystko odbywało się zupełnie naturalnie, a tematy nasuwały się same. W końcu przedarli się przez korki, na jakie natrafili pod Warszawą i gdy dojechali na miejsce było kilkanaście minut po 20. Zaparkowali na chodniku przed domem.
Był on spory, jednopiętrowy, a po lewej stronie umiejscowiony był garaż. Przed budynkiem znajdował się średniej wielkości trawnik, na którego bokach posadzone były drzewka i krzewy owocowe, tworzące swego rodzaju żywopłot. Trawnik przecinała ścieżka z szaro – czarnej kostki brukowej, lekkimi zakrętami prowadząca do drzwi wejściowych. Taką samą kostką wyłożona była droga dojazdowa do garażu.
Kasia w milczeniu wyglądała przez okno, przypatrując się domowi. Serce zaczęło jej bić dwa razy mocniej, a dłonie zaczęły się pocić. Ogromnie stresowała się na myśl o spędzeniu świąt z rodziną Andrzeja. Ba, stresowała się na myśl o samej jego rodzinie. Wzięła głęboki wdech, starając się uspokoić.
Siatkarz za to skupił swoją uwagę na rudej. Nie widział jej twarzy i nie mógł odgadnąć jak się czuje, ale podejrzewał, że nadal nie jest przekonana do jego pomysłu. Mimowolnie zaczyna skubać rękaw swetra. Nie pierwszy raz zauważył jak to robi i domyślił się, że jest zdenerwowana.
- Kasiu… - powiedział cicho, przerywając milczenie.
- Tak? – odparła, nie odwracając się.
- Wszystko w porządku?
Nie od razu uzyskał odpowiedź. Dziewczyna przeniosła wzrok na swoje dłonie, jakoś nie mogąc zmusić się, by choć zerknąć na Wronę.
- Nie… To znaczy tak. Po prostu… denerwuję się tymi świętami, twoją rodziną, wszystkim. – wzruszyła ramionami i dodała niemal niesłyszalnie – W ogóle nie powinno mnie tu być.
- A ja uważam, że powinnaś. Bo mi na tobie zależy i gdy robię coś wbrew tobie, to tylko dlatego, że chcę dobrze. Nie opierałaś się tak bardzo, kiedy cię przekonywałem do przyjazdu tutaj. Wydaje mi się, że w głębi duszy chcesz tego wszystkiego. Ale jeśli teraz powiesz mi prosto w oczy, że nie mam racji i przeze mnie czujesz się źle, to odwiozę cię do domu.
Delikatnie ujął podbródek dziewczyny i odwrócił jej głowę tak, by na niego spojrzała. Przez chwilę, w której świat jakby zwolnił, patrzyli sobie w oczy. Ona pomyślała, że bez względu na wszystko, chce z nim zostać, a on wiedział, że musi ją tu zatrzymać.
- Masz rację. – powiedziała Kasia – Chyba naprawdę tego chcę.
Andrzej poczuł wielką ulgę. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który stopniowo się powiększał. Rozłożył ramiona, na tyle szeroko, na ile pozwalał fakt, że nadal siedzieli w aucie. Jego towarzyszka od razu zrozumiała gest i nie zastanawiając się długo, wtuliła się w chłopaka.
W końcu wysiedli z samochodu. Siatkarz wziął z tylnego siedzenia bagaż rudej i obejmując ją samą ramieniem, ruszył w stronę domu.
- Urocze gniazdko. – powiedziała dziewczyna, szczerząc zęby w uśmiechu.
- Możesz odczepić się od mojego nazwiska?
- W sumie to… - udała, że się zastanawia. – Nie.
Zaśmiali się. Doszli do drzwi i wzięła ostatni głęboki wdech, patrząc jak Andrzej naciska klamkę.
- Jesteśmy! – zawołał chwilę później, kiedy byli już w środku.
Już po chwili usłyszeli kroki, które stawały się coraz głośniejsze. Zaraz też z pomieszczenia, które znajdowało się na końcu korytarza po prawej stronie, wyłoniła się jakaś postać. Jak zdołała wywnioskować Kasia – była to mama Andrzeja. Gdy przyjrzała jej się bliżej, dostrzegła, że mają identyczne, szare oczy. Pani Wrona była szczupłą i niezbyt wysoką, przynajmniej w porównaniu z synem. kobietą w średnim wieku o jasnobrązowych włosach i ciepłym uśmiechu, dzięki któremu sprawiała wrażenie przemiłej osoby.
- Cześć kochani, wreszcie jesteście! – przywitała ich serdecznie. – Już się bałam, że przez te korki późno dojedziecie na miejsce.
- Na szczęście nie było tragedii. – wyjaśnił chłopak i dodał spoglądając na swoją towarzyszkę – Mamo, to jest właśnie Kasia.
Ruda uśmiechnęła się nieśmiało i lekko drżącym głosem powiedziała:
- Dobry wieczór. Bardzo miło mi panią poznać.
- Ciebie też. Bardzo się cieszę, że zostaniesz z nami na święta. – odparła kobieta i przytuliła do siebie gościa.
Dziewczynę nieco zaskoczyła ta bezpośredniość, niemniej jednak ucieszyła się z tak miłego powitania i odwzajemniła uścisk.
- Wchodźcie, wchodźcie. Pewnie jesteście głodni, zaraz przygotuję wam jakąś kolację.
- Tutaj masz wkupne od Kasi. - powiedział Andrzej, szczerząc zęby w uśmiechu i podał mamie blachę z ciastem.
- To nie jest wkupne... - zaczęła zakłopotana dziewczyna, szturchając siatkarza łokciem.
- Kochanie, nie musiałaś...
- Nie wypadało przyjechać z pustymi rękami, a Andrzej całkowicie mnie zaskoczył i miałam tylko ciasto.
Już chwilę później ruda szła za Wroną wzdłuż korytarza, kierując się w stronę salonu. Tam zastali tatę Andrzeja, siedzącego przed telewizorem. Na widok gości wstał z fotela i uśmiechnął się szeroko.
- O, przyjechaliście już! Ty pewnie jesteś Kasia? Miło cię poznać. – przywitał się pan Wrona.
- Pana też. – uśmiechnęła się dziewczyna, ściskając jego dłoń
- Jak droga? – zagadnął mężczyzna.
- W porządku, korki zaczęły się pod samą Warszawą. Ale bylibyśmy szybciej, gdyby Kasia się od razu zgodziła. – odpowiedział Andrzej, posyłając dziewczynie spojrzenie pełne udawanej dezaprobaty.
- Mogłeś mnie wcześniej poinformować o swoim pomyśle. – odgryzła się ruda.
- I tak byś się nie zgodziła. Poza tym, tak właściwie, to cię uprzedziłem.
- Nie martw się, kochanie, nie jesteśmy tacy straszni, jak może się wydawać. – zaśmiała się mama Andrzeja, wchodząc do salonu z tacą, którą po chwili postawiła na stole. Znajdowały się tam cztery kubki gorącej herbaty, cukiernica i talerz z ciastem.
- Ale ja tak nie myślę! – zaprotestowała dziewczyna. – Po prostu Andrzej mnie zaskoczył tym wszystkim. Właściwie nie pozostawił mi wyboru.
- Widzisz, Andrzejku, mówiłam ci, żebyś ją uprzedził, że przyjedziesz.
- O, właśnie. Następnym razem słuchaj mamy, Andrzejku. – zgodziła się Kasia, patrząc na siatkarza rozbawionym wzrokiem.

On tylko się uśmiechnął. Pierwsze lody zostały przełamane i dziewczyna była tak samo swobodna i wesoła jak zawsze. Ucieszył go taki obrót sprawy. Miał wrażenie, że te święta będą naprawdę wyjątkowe.
___________________________
Mamy wyczekiwaną (mam nadzieję! :D) jedenastkę. Kasia jednak uległa i pojechała razem z Andrzejem do Warszawy. Choć w sumie... kto by mu nie uległ? ;) 
W międzyczasie pojawiła się kolejna porcja faktów o przeszłości i rodzinie dziewczyny, a konkretniej okazało się, że ma brata. Nie mam zielonego pojęcia czy odegra on jakąś szczególną rolę w tym opowiadaniu. W każdym razie sama mam starszych braci, na których zawsze mogę polegać, więc nie chciałam pozbawiać tego mojej bohaterki. 

Kasia strasznie wzbraniała się przed odwiedzinami w rodzinnym domu Wrony. Okazało się, że czekało ją tam bardzo ciepłe przyjęcie. Jak to wszystko potoczy się dalej? Czy te święta zmienią coś w jej relacjach z siatkarzem?

I jeszcze kilka słów odnośnie poprzedniej notki - bardzo cieszę się, że tak bardzo spodobał wam się świąteczny dodatek. Przyznam, że musiałam przymusić się, aby go skończyć i nie byłam z niego zadowolona, Oddawałam go w wasze ręce z niemałym strachem. Dlatego moja radość jest tym większa ;) I od razu chcę wyjaśnić - nie gwarantuję, że losy Kasi i Andrzeja tak się właśnie skończą. Jak wspominałam w zakładce "Geneza", ta historia jeszcze nie jest skończona. Nie mam w głowie wyklarowanego zakończenia. Jedną z możliwych opcji zaprezentowałam wam niedawno. Był to odcinek świąteczny, pełen magii i marzeń. Ale przecież marzenia są po to, by je spełniać, prawda? ;)

Ściskam was bardzo mocno w tym nowym (mam nadzieję lepszym) roku! :)

9 komentarzy:

  1. Oczywiście! I ja mam nadzieję, że to marzenie się spełni. :D
    Nie dziwię się Kasi, że uległa Andrzejowi. Pod jego urokiem osobistym, chyba nie byłoby dziewczyny, która by się nie złamała. Bardzo się cieszę, że tak ciepło i serdecznie przyjęli ją rodzice Wronki. Wydaje mi się, że tam coś się jeszcze wydarzy między naszą dwójką. :D
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ona ma brata? Dobra, ja też jestem zaskoczona. Niech odegra rolę. Niech przyjedzie do niej. Poznajmy go:)
    A co do rozdziały.. Wronie się nie da chyba zbyt długo opierać. Ma coś takiego w oczach co jednak zatrzymuje. A jak jeszcze założy tą swoją koszulę, co chyba album w niej z Kłosem prezentował... tak. Nawet mnie rusza. :)Ale dobra, wracajmy do tematu - Kasia chyba faktycznie tego chciała i dobrze, że pojechała. To będę udane święta, ja to czuję. Mama Andrzeja wydaje się być strasznie sympatyczną osobą więc na pewno źle nie będzie. Cóż więcej.. Kasia ma się słuchać mądrzejszych? Że Andrzej to ten mądrzejszy? Hahahaa, nie nie śmieję się. Wcale:) Zaespół odkryłam w sumie dzięki Tobie ale już ich polubiłam. Genialni!! Szkoda, ze jej bratu nie wyszło ale przynajmniej teraz też robi coś co jest dochodowe. Oby tak dalej. Sernik z brzoskwiniami? Okej. ja też tam jadę. Mogę? To ja też wezmę ciasto.
    Rozdział bardzo pozytywny mimo, że Kasia się stresowała. Trochę adrenaliny w życiu nie zaszkodzi:)
    Pozdrawiam i bardzo przepraszam za tak krótki komentarz. Obiecuję poprawę. DO następnego:*

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie jest co poczytać! Ciekawy rozdział, ja sama zawsze chciałam mieć starszego brata. Boję się tylko trochę, że historia może być za słodka, może warto wprowdzić jakiś element konkurencji w postaci innego faceta/innej dziewczyny, takie delikatne podkręcenie atmosfery :D
    Znałam wczesniej Power of Trinity, ale raczej ich nie sluchałam, teraz na pewno zacznę.
    Jestem ciekawa ile ta historia ma wspólnego z twoim życiem. Jesteś fanką Andrzeja? Pytam z ciekawości, bo ja jestem jego zdecydowaną fanką, głównie przez Skrę bo też jestem z Łodzi. Napisz coś o tym ;) i jeżeli lubisz Andrzejka to mogłabyś do playlisty dorzucić jedna z jego ulubionych piosenek, np. fear of the dark- iron maiden albo in the end-linkin park, pasowałaby by do klimatu [ale to tylko aluzja, to twój blog a ja zwsze wścibiam nos w nie swoje sprawy ;p]
    Uwijaj się prędziutko z następnym rozdziałem bo czekamy. Buziaki ;*
    PS. Do tej pory pisałam pod anonimem, teraz będe się starała pisac pod moim kontem google żebyś wiedziała z kim masz do czynienia ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahoj! Wpadałam tutaj jakiś czas temu i szybko nadrobiłam rozdziały. Opowiadanie bardzo mi się podoba, jest naprawdę dobrze napisane, dzięki czemu lekko się je czyta. Miło, że Kasia zgodziła się spędzać święta z Andrzejem, może dzięki temu szybciej ze sobą będą :D Power of Trinity - Chodź ze mną, tylko usłyszałam tą piosenkę i wyszczerzyłam się do monitora, 100 lat jej nie słyszałam, a poznałam ją podczas kortowiady, gdzie z akademika panowie puszczali tylko ją, ogólnie bardzo miłe wspomnienia mam z tym właśnie utworem, za to dla Ciebie kolejny plus :P Czekam na dalsze rozdziały, czuję że będę tutaj stałym gościem :)
    Jeśli masz chwilkę czasu zapraszam do mnie na http://wronastory.blogspot.com
    i na nowe opowiadanie, mające dopiero 2 rozdziały http://sweetnothingx.blogspot.com
    Pozdrawiam ciepło!
    xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy nowy??? Błagam jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny.. mam nadzieję, ze podczas wspólnie spędzonego czasu Andrzej i Kasia zdecydują się rozwinąć znajomość...


    Zapraszam do mnie http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. On zrezygnował. Ona nie walczyła. On dalej kocha. Ona stara się zapomnieć. On stchórzył. Ona wyszła za mąż. Spotkanie po latach zmusi ich do wspomnienia swojej przeszłości. Tej wspólnej. Pełne romanyzmu i z dawką ironii. Zapraszam na prolog :)
    www.gdy-kochasz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń