środa, 26 listopada 2014

Rozdział 6

Minęły dwa dni od pamiętnego Benefisu. Urlopy zawodników i sztabu szkoleniowego dobiegły końca i trzeba było wrócić do pracy, by odpowiednio przygotować się do fazy play-off. Kasia dzielnie kroczyła jedną z bełchatowskich ulic, mimo że przenikliwie zimny i uporczywy wiatr szarpał jej płaszcz i rozwiewał włosy na wszystkie strony. Tę drogę pokonywała już tyle razy, że znała ją na pamięć i była w stanie iść z zamkniętymi oczami. Kiedy szła przez park, zauważyła przed sobą sylwetkę Michała Winiarskiego. Siedział na jednej z ławek kilka metrów dalej, a twarz miał ukrytą w dłoniach. Był to niecodzienny widok, zważywszy na fakt, że trening miał się rozpocząć dopiero za godzinę, Przez chwilę wahała się czy powinna się zatrzymać, czy może lepiej zostawić chłopaka w spokoju. Ostatecznie górę wzięła opiekuńcza część jej charakteru. Podszedłszy nieco bliżej przystanęła i nieśmiało zapytała:
- Misiek? Wszystko w porządku?
Chłopak szybkim ruchem podniósł głowę do góry. Kasia nigdy wcześniej nie widziała Michała tak przybitego. Na jego twarzy nie dało się znaleźć ani cienia uśmiechu. Oczy, na co dzień tak pogodne, teraz były pozbawione tego charakterystycznego blasku.
- Generalnie nic nie jest w porządku. Ale szkoda gadać. - odparł, uśmiechając się krzywo.
- A może jednak? Nie pytam z ciekawości, tylko może mogłabym jakoś pomóc?
Winiarski odchylił się do tyłu, zamykając oczy i potarł twarz dłońmi. Po chwili milczenia odparł cichym głosem:
- Niby nic takiego, po prostu... znowu pokłóciłem się z Dagą.
- Znowu? - Kasia chciała się upewnić czy na pewno dobrze usłyszała. Winiarscy byli ostatnimi, których podejrzewałaby o jakiekolwiek sprzeczki.
- Tak, ostatnio jest tak prawie cały czas. Dagmary nie ma w domu całymi dniami, a jak już się tam pojawi, ma do mnie pretensje o wszystko. Dzisiaj powiedziała mi, że jestem cholernie nieodpowiedzialnym ojcem i nie dbam o Oliego, bo nie zaprowadziłem go do przedszkola. I może miałoby to jakiś sens, gdyby nie fakt, że od tygodnia zarzekała się, że ona to zrobi i nawet kiedy pytałem o to wczoraj, nie napomknęła, że ma inne plany. Wolałem wyjść z domu wcześniej niż z nią dyskutować.
- W życiu nie pomyślałabym, że może wam się nie układać. Próbowałeś z nią porozmawiać?
- Tak się nie da. Nasze ostatnie rozmowy polegają albo na oschłych powitaniach kiedy mijamy się w drzwiach, albo na ciągłych kłótniach. Dagi nie przejmuje się nawet tym, że w pokoju obok jest Oliwer, który musi słuchać naszych krzyków. A to jest ostatnia rzecz jakiej bym dla niego chciał...
Michał zamilkł, spuszczając głowę. Kasia nie widząc lepszego wyjścia objęła chłopaka ramieniem, chcąc jakoś dodać mu otuchy.
- Misiek, może to przejściowe, w końcu każdy związek przechodzi kryzys. A jeśli go przetrwa, będzie silniejszy niż kiedykolwiek.
- Właśnie, jeśli go przetrwa... Nawet nie wiesz jak mnie to wszystko męczy...
- Winiar! Przestań tak mówić. Nie możesz się tak nakręcać, przecież nie musi tak być. - przekonywała Kasia.
Jeszcze kilka minut siedzieli w ciszy. Ruda gładziła Michała po ramieniu w mimowolnym odruchu. Zastanawiała się co jeszcze mogłaby dla niego zrobić. Zanim jednak zdążyła wpaść na jakiś pomysł ciszę przerwał siatkarz:
- Nie powinnaś biec już na halę?
Kasia zerknęła na zegarek i zaklęła pod nosem.
- Powinnam. Mam jakieś... 5 minut.
Michał podniósł się z ławki i razem ruszyli w kierunku hali. Przez większość czasu panowała cisza, kiedy oboje pogrążyli się we własnych myślach.
- A co u Marty? - zapytał w pewnej chwili siatkarz.
- U Marty? W porządku, a czemu pytasz? - ruda uśmiechnęła się pod nosem.
- Z ciekawości. - wzruszył ramionami chłopak, a kąciki jego ust nieznacznie się uniosły.
- Dlaczego sam jej nie zapytasz?
- Niestety nie mam na nią żadnych namiarów. Jedyne co o niej wiem, to to, że mieszka w Częstochowie. - zaśmiał się.
Ruda po chwili namysłu zaoferowała, że da Winiarskiemu numer do swojej przyjaciółki, oczywiście jeśli będzie chciał. Chłopak niemal od razu się zgodził i, jak się Kasi zdawało, jego humor lekko się polepszył.
Już kilka minut później szli korytarzem hali Energia.
- Lecę do szatni. Powyżywam się na piłce przed treningiem, może mi ulży. - powiedział chłopak, uśmiechając się lekko.
Ruda pokiwała głową na znak, że zrozumiała, po czym sama skierowała się w stronę swojego gabinetu. Otworzyła drzwi, wygrzebanym z dna torebki kluczem. Pomieszczenie nie było zbyt duże, ale w zupełności wystarczające. Kasia zdjęła płaszcz i odwiesiła go na jeden z wieszaczków po lewej stronie drzwi. Ruszyła w stronę biurka, które znajdowało się pod przeciwległą ścianą, pomiędzy dwoma oknami. Po prawej stronie stały dwa długie łóżka do masażu, a obok nich szafka z całą masą maści, kremów, bandaży i innych tego typu rzeczy. Miejsce w samym rogu zajmowała lodówka, w której przechowywane były izotoniki, woda i witaminy dla zawodników, które ruda właśnie zaczęła wyciągać, by przygotować 'bateryjki'. Zaczęła mieszać napoje, proporcje dla każdego z zawodników znała już na pamięć. Butelki od razu oznaczała numerkiem odpowiedniego siatkarza. Kilkanaście minut później 'bateryjki' były gotowe, a Kasia układała je w plastikowej skrzynce. Zabrała też torbę z potrzebnymi rzeczami, po czym wyszła na korytarz i ruszyła z tym ciężkim bagażem w stronę sali. Kiedy z trudem otworzyła drzwi, usłyszała zwielokrotniony echem odgłos piłki wbijanej w parkiet. Michał zobaczywszy dziewczynę, od razu do niej podbiegł i wyjął z jej rąk skrzynkę.
- Dzięki, od razu lepiej. - zaśmiała się, poprawiając na ramieniu torbę.
- Nie ma za co. Mogłaś mnie zawołać. - uśmiechnął się chłopak.
Podeszli do ławki i odłożyli rzeczy obok niej. Kasia wyjęła z torby kilka maści i skierowała się do leżącego obok materaca, mówiąc Winiarskiemu by poszedł za nią. Michał ułożył się wygodnie, podkładając sobie ręce pod głowę.
- Jestem twój. - powiedział z cwaniackim uśmiechem na twarzy, a po chwili echo poniosło po pustej hali głośny śmiech obojga.
Ruda przyklęknęła na skraju materaca obok siatkarza, który leniwie przewrócił się na brzuch. Podwinęła mu koszulkę, po czym, odkręciwszy jedną z tubek, zaczęła robić wcierkę rozgrzewającą.
- Jak myślisz, co powinienem zrobić? - zapytał w pewnej chwili Winiarski.
- Nie mam pojęcia, Misiek. Moje doświadczenie w tej dziedzinie jest bliskie zeru. - odparła dziewczyna, starannie rozsmarowując maź na ramionach i barkach siatkarza. - Wydaje mi się, że powinieneś z nią porozmawiać, postaraj się jakoś ją do tego przekonać. To jedyne wyjście jakie widzę.
- Gdyby to było takie proste. - zaśmiał się ponuro chłopak. - Ale nie mam innego wyjścia, muszę próbować. Dziękuję ci za... w ogóle za wszystko.
- Nie masz za co, od tego są... fizjoterapeuci? - uśmiechnęła się Kasia - Chyba od tego.
- Raczej przyjaciele, Kasiu, przyjaciele. - Michał odwrócił głowę i odwzajemnił gest dziewczyny.
Kilka minut później ruda wytarła dłonie w leżący obok ręcznik i powiedziała żartobliwym tonem:
- Możesz już sobie iść. Skończyłam z tobą.
- Jak ty możesz tak do mnie, biednego, mówić? Ranisz moje obolałe już serduszko. - lamentował chłopak, jednak na jego ustach igrał uśmiech - Będziesz mnie miała na sumieniu, zobaczysz.
- Jasne, jasne panie Winiarski. Ty się tu nie obijaj, tylko idź piłkę pomęcz czy coś.
Kasia z niemałym trudem zepchnęła roześmianego Michała z materaca i sama położyła się na jego miejscu. Chłopak przez chwilę leżał na podłodze, starając się opanować nagły wybuch wesołości.
- Ale tak sam mam się wyżywać? Chodź ze mną. - powiedział, w końcu wstając.
- Ale gdzie? - ruda podniosła zdezorientowany wzrok na siatkarza.
- No jak to gdzie, poodbijać trochę. Sam ze sobą nie zagram.
- Ale ja? Grać? Teraz? Chyba cię głowa boli Michał.
- Ej no, idziesz i koniec. - rozkazał przyjmujący, jednak chwilę później zmienił taktykę i robiąc maślane oczy, powiedział przeciągle - Proszę...
Kasia ze wszystkich sił starała się zachować silną wolę, jednak widząc minę Winiarskiego wybuchnęła śmiechem i odparła:
- Skoro tak ładnie prosisz...
- No ba! Ładniej się nie da. Zagrasz?
- Zagram. - odparła z lekkim wahaniem.
Tak dawno tego nie robiła. Po wypadku w jednym z meczów I ligi odcięła się całkowicie i nie brała nawet piłki do rąk. To wszystko za bardzo bolało. Z biegiem czasu jednak, miłość do tego sportu wciąż w niej była i okazało się, że dziewczyna nie może tak po prostu go porzucić. Poszła na studia, zdobyła posadę fizjoterapeutki w Skrze. Od tamtego czasu jednak nie grała i zastanawiała się, czy jeszcze pamięta jak to się robiło.
Zdjęła bluzę i odrzuciła ją na ławkę. Szybko się rozgrzała i stanęła na środku boiska, na przeciwko mając Winiarskiego. Pierwsze zagrywki chłopaka przyjmowała lekko drżącymi rękami. Jednak z czasem coraz lepiej jej się grało. Kilka razy udało jej się zaserwować czy zaatakować tak, że Michał tylko odprowadzał piłkę zdezorientowanym wzrokiem. Po jednym z takich zbić, usłyszała za plecami brawa. Odwróciwszy się, zobaczyła Bartka Kurka, który właśnie wszedł na salę.
- Winiar uważaj, bo Kasia cię wygryzie ze składu. - powiedział ze śmiechem Kurek, opierając się o słupek.
- Prędzej ciebie. - odgryzł się Michał - Tak serio, to nie przypuszczałem, że mamy taki talent tutaj. Dziewczyno, ty się marnujesz! Tobie powinni masaże robić.
- Nie, wcale nie powinnam. Długa historia, a mówiąc w skrócie kontuzja nie pozwala. - odparła ruda, chcąc zakończyć temat. Jej zawodowa przeszłość była taką małą tajemnicą, o której nikomu nie powiedziała. Siatkówka, zwłaszcza kobieca, jeszcze kilka lat temu nie była aż tak popularna, nie wspominając o poziomie poniżej Plus Ligi, dlatego utrzymanie tego w sekrecie nie było tak trudne.
- Kontuzja? Co się stało? - zapytał Bartek.
- Kiedyś miałam... problemy z Achillesem. Nie wyleczyłam go do końca i nadal odczuwam tego skutki. Ale nieważne. - ucięła.

__________________________________
Prośba - Jeśli jesteście zainteresowani byciem powiadamianym o nowych rozdziałach bardzo proszę o wpisanie się do zakładki POWIADAMIANI. Bardzo ułatwi mi to pracę, bo nigdy nie pamiętam do kogo miałam pisać :3

Wygospodarowałam dosłownie 5 minut pomiędzy nauką francuskiego a nauką francuskiego, na dodanie dziś rozdziału. To w ramach rekompensaty za kolejny pominięty weekend. Poprawiałam go na szybko przed chwilką, ale chyba jest znośny. Siódemeczkę też mam już gotową do publikacji, więc jeśli znów nic mi nie wypadnie, to postaram się dodać ją w piątek/sobotę.
Pozdrawiam cieplutko (n_n)

2 komentarze:

  1. Nie mogłam skomentować, gdy się rozdział pojawił, ale nadrabiam zaległości! W ogóle świetnie, że uczysz się francuskiego - też bym chciała, ale kompletnie nie umiem wygospodarować na to czasu! :(

    Bardzo niefajnie mi się zwykle czyta o kłótniach Michała i Dagmary, bo uwielbiam tę parę, zarówno w opowiadaniach, jak i w prawdziwym życiu. Są tacy perfekcyjni razem :) Zupełnie, jak Igła i Iwona! Ale jeśli takie zagmatwania są potrzebne dla dobra opowiadania, to jestem w stanie je zaakceptować :) Zobaczymy co się z tego rozwinie

    Rozdział bardzo miły, trochę więcej o pracy Kasi - bardzo podobał mi się ten fragment o przygotowywaniu "bateryjek" dla siatkarzy, chyba muszę go podkraść, bo całkowicie zapomniałam o wspomaganiu naszych złotek w treningach.

    Buźka,
    E.Lizz
    We will be the champions

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, sama też mam problemy ze znalezieniem czasu na cokolwiek ;) Miałam do wyboru francuski lub niemiecki, więc dla mnie wybór był oczywisty, choć muszę przyznać, że nie jest to łatwy język ;)

      O tak, Misiek i Dagmara są naprawdę świetnie dobraną parą. Ale opowiadanie tworzyło się już dobre dwa lata temu i stwierdziłam, że nie będę zmieniać zamysłu odnośnie ich dalszych losów. Gdybym zostawiła to tak jak jest w rzeczywistości, byłoby zbyt idealnie ;)
      Cieszę się, że rozdział ci się podobał i śmiało podkradaj co chcesz ;)

      Pozdrawiam :3

      Usuń