Minęły dwa dni od pamiętnego
Benefisu. Urlopy zawodników i sztabu szkoleniowego dobiegły końca
i trzeba było wrócić do pracy, by odpowiednio przygotować się do
fazy play-off. Kasia dzielnie kroczyła jedną z bełchatowskich
ulic, mimo że przenikliwie zimny i uporczywy wiatr szarpał jej
płaszcz i rozwiewał włosy na wszystkie strony. Tę drogę
pokonywała już tyle razy, że znała ją na pamięć i była w
stanie iść z zamkniętymi oczami. Kiedy szła przez park, zauważyła
przed sobą sylwetkę Michała Winiarskiego. Siedział na jednej z
ławek kilka metrów dalej, a twarz miał ukrytą w dłoniach. Był
to niecodzienny widok, zważywszy na fakt, że trening miał się
rozpocząć dopiero za godzinę, Przez chwilę wahała się czy
powinna się zatrzymać, czy może lepiej zostawić chłopaka w
spokoju. Ostatecznie górę wzięła opiekuńcza część jej
charakteru. Podszedłszy nieco bliżej przystanęła i nieśmiało
zapytała:
- Misiek? Wszystko w porządku?
Chłopak szybkim ruchem podniósł
głowę do góry. Kasia nigdy wcześniej nie widziała Michała tak
przybitego. Na jego twarzy nie dało się znaleźć ani cienia
uśmiechu. Oczy, na co dzień tak pogodne, teraz były pozbawione
tego charakterystycznego blasku.
- Generalnie nic nie jest w porządku.
Ale szkoda gadać. - odparł, uśmiechając się krzywo.
- A może jednak? Nie pytam z
ciekawości, tylko może mogłabym jakoś pomóc?
Winiarski odchylił się do tyłu,
zamykając oczy i potarł twarz dłońmi. Po chwili milczenia odparł
cichym głosem:
- Niby nic takiego, po prostu... znowu
pokłóciłem się z Dagą.
- Znowu? - Kasia chciała się upewnić
czy na pewno dobrze usłyszała. Winiarscy byli ostatnimi, których
podejrzewałaby o jakiekolwiek sprzeczki.
- Tak, ostatnio jest tak prawie cały
czas. Dagmary nie ma w domu całymi dniami, a jak już się tam
pojawi, ma do mnie pretensje o wszystko. Dzisiaj powiedziała mi, że
jestem cholernie nieodpowiedzialnym ojcem i nie dbam o Oliego, bo nie
zaprowadziłem go do przedszkola. I może miałoby to jakiś sens,
gdyby nie fakt, że od tygodnia zarzekała się, że ona to zrobi i
nawet kiedy pytałem o to wczoraj, nie napomknęła, że ma inne
plany. Wolałem wyjść z domu wcześniej niż z nią dyskutować.
- W życiu nie pomyślałabym, że może
wam się nie układać. Próbowałeś z nią porozmawiać?
- Tak się nie da. Nasze ostatnie
rozmowy polegają albo na oschłych powitaniach kiedy mijamy się w
drzwiach, albo na ciągłych kłótniach. Dagi nie przejmuje się
nawet tym, że w pokoju obok jest Oliwer, który musi słuchać
naszych krzyków. A to jest ostatnia rzecz jakiej bym dla niego
chciał...
Michał zamilkł, spuszczając głowę.
Kasia nie widząc lepszego wyjścia objęła chłopaka ramieniem,
chcąc jakoś dodać mu otuchy.
- Misiek, może to przejściowe, w
końcu każdy związek przechodzi kryzys. A jeśli go przetrwa,
będzie silniejszy niż kiedykolwiek.
- Właśnie, jeśli go przetrwa...
Nawet nie wiesz jak mnie to wszystko męczy...
- Winiar! Przestań tak mówić. Nie
możesz się tak nakręcać, przecież nie musi tak być. -
przekonywała Kasia.
Jeszcze kilka minut siedzieli w ciszy. Ruda gładziła Michała po ramieniu w mimowolnym odruchu. Zastanawiała się co jeszcze mogłaby dla niego zrobić. Zanim jednak zdążyła wpaść na jakiś pomysł ciszę przerwał siatkarz:
Jeszcze kilka minut siedzieli w ciszy. Ruda gładziła Michała po ramieniu w mimowolnym odruchu. Zastanawiała się co jeszcze mogłaby dla niego zrobić. Zanim jednak zdążyła wpaść na jakiś pomysł ciszę przerwał siatkarz:
- Nie powinnaś biec już na halę?
Kasia zerknęła na zegarek i zaklęła pod nosem.
- Powinnam. Mam jakieś... 5 minut.
Kasia zerknęła na zegarek i zaklęła pod nosem.
- Powinnam. Mam jakieś... 5 minut.
Michał podniósł się z ławki i
razem ruszyli w kierunku hali. Przez większość czasu panowała
cisza, kiedy oboje pogrążyli się we własnych myślach.
- A co u Marty? - zapytał w pewnej
chwili siatkarz.
- U Marty? W porządku, a czemu pytasz?
- ruda uśmiechnęła się pod nosem.
- Z ciekawości. - wzruszył ramionami
chłopak, a kąciki jego ust nieznacznie się uniosły.
- Dlaczego sam jej nie zapytasz?
- Niestety nie mam na nią żadnych
namiarów. Jedyne co o niej wiem, to to, że mieszka w Częstochowie.
- zaśmiał się.
Ruda po chwili namysłu zaoferowała,
że da Winiarskiemu numer do swojej przyjaciółki, oczywiście jeśli
będzie chciał. Chłopak niemal od razu się zgodził i, jak się
Kasi zdawało, jego humor lekko się polepszył.
Już kilka minut później szli
korytarzem hali Energia.
- Lecę do szatni. Powyżywam się na
piłce przed treningiem, może mi ulży. - powiedział chłopak,
uśmiechając się lekko.
Ruda pokiwała głową na znak, że
zrozumiała, po czym sama skierowała się w stronę swojego
gabinetu. Otworzyła drzwi, wygrzebanym z dna torebki kluczem.
Pomieszczenie nie było zbyt duże, ale w zupełności wystarczające.
Kasia zdjęła płaszcz i odwiesiła go na jeden z wieszaczków po
lewej stronie drzwi. Ruszyła w stronę biurka, które znajdowało
się pod przeciwległą ścianą, pomiędzy dwoma oknami. Po prawej
stronie stały dwa długie łóżka do masażu, a obok nich szafka z
całą masą maści, kremów, bandaży i innych tego typu rzeczy.
Miejsce w samym rogu zajmowała lodówka, w której przechowywane
były izotoniki, woda i witaminy dla zawodników, które ruda właśnie
zaczęła wyciągać, by przygotować 'bateryjki'. Zaczęła mieszać
napoje, proporcje dla każdego z zawodników znała już na pamięć.
Butelki od razu oznaczała numerkiem odpowiedniego siatkarza.
Kilkanaście minut później 'bateryjki' były gotowe, a Kasia
układała je w plastikowej skrzynce. Zabrała też torbę z
potrzebnymi rzeczami, po czym wyszła na korytarz i ruszyła z tym
ciężkim bagażem w stronę sali. Kiedy z trudem otworzyła drzwi,
usłyszała zwielokrotniony echem odgłos piłki wbijanej w parkiet.
Michał zobaczywszy dziewczynę, od razu do niej podbiegł i wyjął
z jej rąk skrzynkę.
- Dzięki, od razu lepiej. - zaśmiała
się, poprawiając na ramieniu torbę.
- Nie ma za co. Mogłaś mnie zawołać.
- uśmiechnął się chłopak.
Podeszli do ławki i odłożyli rzeczy
obok niej. Kasia wyjęła z torby kilka maści i skierowała się do
leżącego obok materaca, mówiąc Winiarskiemu by poszedł za nią.
Michał ułożył się wygodnie, podkładając sobie ręce pod głowę.
- Jestem twój. - powiedział z
cwaniackim uśmiechem na twarzy, a po chwili echo poniosło po pustej
hali głośny śmiech obojga.
Ruda przyklęknęła na skraju materaca
obok siatkarza, który leniwie przewrócił się na brzuch. Podwinęła
mu koszulkę, po czym, odkręciwszy jedną z tubek, zaczęła robić
wcierkę rozgrzewającą.
- Jak myślisz, co powinienem zrobić?
- zapytał w pewnej chwili Winiarski.
- Nie mam pojęcia, Misiek. Moje
doświadczenie w tej dziedzinie jest bliskie zeru. - odparła
dziewczyna, starannie rozsmarowując maź na ramionach i barkach
siatkarza. - Wydaje mi się, że powinieneś z nią porozmawiać,
postaraj się jakoś ją do tego przekonać. To jedyne wyjście jakie
widzę.
- Gdyby to było takie proste. -
zaśmiał się ponuro chłopak. - Ale nie mam innego wyjścia, muszę
próbować. Dziękuję ci za... w ogóle za wszystko.
- Nie masz za co, od tego są...
fizjoterapeuci? - uśmiechnęła się Kasia - Chyba od tego.
- Raczej przyjaciele, Kasiu,
przyjaciele. - Michał odwrócił głowę i odwzajemnił gest
dziewczyny.
Kilka minut później ruda wytarła
dłonie w leżący obok ręcznik i powiedziała żartobliwym tonem:
- Możesz już sobie iść. Skończyłam
z tobą.
- Jak ty możesz tak do mnie, biednego,
mówić? Ranisz moje obolałe już serduszko. - lamentował chłopak,
jednak na jego ustach igrał uśmiech - Będziesz mnie miała na
sumieniu, zobaczysz.
- Jasne, jasne panie Winiarski. Ty się
tu nie obijaj, tylko idź piłkę pomęcz czy coś.
Kasia z niemałym trudem zepchnęła
roześmianego Michała z materaca i sama położyła się na jego
miejscu. Chłopak przez chwilę leżał na podłodze, starając się
opanować nagły wybuch wesołości.
- Ale tak sam mam się wyżywać? Chodź
ze mną. - powiedział, w końcu wstając.
- Ale gdzie? - ruda podniosła
zdezorientowany wzrok na siatkarza.
- No jak to gdzie, poodbijać trochę.
Sam ze sobą nie zagram.
- Ale ja? Grać? Teraz? Chyba cię
głowa boli Michał.
- Ej no, idziesz i koniec. - rozkazał
przyjmujący, jednak chwilę później zmienił taktykę i robiąc
maślane oczy, powiedział przeciągle - Proszę...
Kasia ze wszystkich sił starała się
zachować silną wolę, jednak widząc minę Winiarskiego wybuchnęła
śmiechem i odparła:
- Skoro tak ładnie prosisz...
- No ba! Ładniej się nie da. Zagrasz?
- Zagram. - odparła z lekkim wahaniem.
Tak dawno tego nie robiła. Po wypadku
w jednym z meczów I ligi odcięła się całkowicie i nie brała
nawet piłki do rąk. To wszystko za bardzo bolało. Z biegiem czasu
jednak, miłość do tego sportu wciąż w niej była i okazało się,
że dziewczyna nie może tak po prostu go porzucić. Poszła na
studia, zdobyła posadę fizjoterapeutki w Skrze. Od tamtego czasu
jednak nie grała i zastanawiała się, czy jeszcze pamięta jak to
się robiło.
Zdjęła bluzę i odrzuciła ją na
ławkę. Szybko się rozgrzała i stanęła na środku boiska, na
przeciwko mając Winiarskiego. Pierwsze zagrywki chłopaka
przyjmowała lekko drżącymi rękami. Jednak z czasem coraz lepiej
jej się grało. Kilka razy udało jej się zaserwować czy
zaatakować tak, że Michał tylko odprowadzał piłkę
zdezorientowanym wzrokiem. Po jednym z takich zbić, usłyszała za
plecami brawa. Odwróciwszy się, zobaczyła Bartka Kurka, który
właśnie wszedł na salę.
- Winiar uważaj, bo Kasia cię
wygryzie ze składu. - powiedział ze śmiechem Kurek, opierając się
o słupek.
- Prędzej ciebie. - odgryzł się
Michał - Tak serio, to nie przypuszczałem, że mamy taki talent
tutaj. Dziewczyno, ty się marnujesz! Tobie powinni masaże robić.
- Nie, wcale nie powinnam. Długa
historia, a mówiąc w skrócie kontuzja nie pozwala. - odparła
ruda, chcąc zakończyć temat. Jej zawodowa przeszłość była taką
małą tajemnicą, o której nikomu nie powiedziała. Siatkówka,
zwłaszcza kobieca, jeszcze kilka lat temu nie była aż tak
popularna, nie wspominając o poziomie poniżej Plus Ligi, dlatego
utrzymanie tego w sekrecie nie było tak trudne.
- Kontuzja? Co się stało? - zapytał
Bartek.
- Kiedyś miałam... problemy z
Achillesem. Nie wyleczyłam go do końca i nadal odczuwam tego
skutki. Ale nieważne. - ucięła.
__________________________________
Prośba - Jeśli jesteście zainteresowani byciem powiadamianym o nowych rozdziałach bardzo proszę o wpisanie się do zakładki POWIADAMIANI. Bardzo ułatwi mi to pracę, bo nigdy nie pamiętam do kogo miałam pisać :3
Prośba - Jeśli jesteście zainteresowani byciem powiadamianym o nowych rozdziałach bardzo proszę o wpisanie się do zakładki POWIADAMIANI. Bardzo ułatwi mi to pracę, bo nigdy nie pamiętam do kogo miałam pisać :3
Wygospodarowałam dosłownie 5 minut pomiędzy nauką francuskiego a nauką francuskiego, na dodanie dziś rozdziału. To w ramach rekompensaty za kolejny pominięty weekend. Poprawiałam go na szybko przed chwilką, ale chyba jest znośny. Siódemeczkę też mam już gotową do publikacji, więc jeśli znów nic mi nie wypadnie, to postaram się dodać ją w piątek/sobotę.
Pozdrawiam cieplutko (n_n)
Nie mogłam skomentować, gdy się rozdział pojawił, ale nadrabiam zaległości! W ogóle świetnie, że uczysz się francuskiego - też bym chciała, ale kompletnie nie umiem wygospodarować na to czasu! :(
OdpowiedzUsuńBardzo niefajnie mi się zwykle czyta o kłótniach Michała i Dagmary, bo uwielbiam tę parę, zarówno w opowiadaniach, jak i w prawdziwym życiu. Są tacy perfekcyjni razem :) Zupełnie, jak Igła i Iwona! Ale jeśli takie zagmatwania są potrzebne dla dobra opowiadania, to jestem w stanie je zaakceptować :) Zobaczymy co się z tego rozwinie
Rozdział bardzo miły, trochę więcej o pracy Kasi - bardzo podobał mi się ten fragment o przygotowywaniu "bateryjek" dla siatkarzy, chyba muszę go podkraść, bo całkowicie zapomniałam o wspomaganiu naszych złotek w treningach.
Buźka,
E.Lizz
We will be the champions
Rozumiem, sama też mam problemy ze znalezieniem czasu na cokolwiek ;) Miałam do wyboru francuski lub niemiecki, więc dla mnie wybór był oczywisty, choć muszę przyznać, że nie jest to łatwy język ;)
UsuńO tak, Misiek i Dagmara są naprawdę świetnie dobraną parą. Ale opowiadanie tworzyło się już dobre dwa lata temu i stwierdziłam, że nie będę zmieniać zamysłu odnośnie ich dalszych losów. Gdybym zostawiła to tak jak jest w rzeczywistości, byłoby zbyt idealnie ;)
Cieszę się, że rozdział ci się podobał i śmiało podkradaj co chcesz ;)
Pozdrawiam :3