czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 5

Po powrocie do hotelu, Kasia od razu zaszyła się w swoim pokoju. Zagadnięta przez Aleksa, odparła wymijająco, że ma coś do załatwienia. Przez kilka chwil leżała na łóżku ze wzrokiem utkwionym w suficie, walcząc z cisnącym jej się na usta uśmiechem. Z jednej strony czuła ogromną radość na myśl o spotkaniu z Andrzejem, z drugiej jednak czuła rosnące zdenerwowanie. Nie pozwalając mu nad sobą zapanować, zabrała się za przygotowania. Wzięła szybki prysznic, umyła i wysuszyła włosy i przebrała się. Założyła jeansy, zwykłą białą bokserkę i długi, beżowy kardigan. Fakt, że była na wyjeździe z zespołem znacznie ograniczał jej możliwości w kwestii ubioru. Z resztą i tak nie stroiłaby się jakoś specjalnie, a tak niewielka torba podróżna pozbawiła ją problemu z wyborem odpowiednich ubrań. Zrobiła jeszcze lekki makijaż i była gotowa. A czasu wciąż było aż nadto. Ponownie ułożyła się na łóżku, sięgając po pilot od telewizora. Przez pół godziny skakała po kanałach, nawet nie próbując skupić się na obrazach, które widziała i co chwilę zerkała na zegarek. W końcu wskazówki wskazały pięć minut przez 19-stą. Dziewczyna miała spotkać się z Andrzejem w hotelowym holu, chwyciła więc płaszcz, torebkę i wyszła z pokoju. Upewniwszy się, że drzwi są zamknięte, ruszyła w stronę schodów. Nogi lekko jej drżały, a w głowie szalały miliony myśli. Bała się. Zwyczajnie się bała, stres zżerał ją od środka. Ostatkiem silnej woli odrzuciła od siebie wszystkie czarne scenariusze i wzięła głęboki wdech. „Co ma być to będzie. A będzie dobrze” – pomyślała, po czym z uśmiechem na ustach zeszła po schodach.
Nie była nawet w połowie, gdy jej oczom ukazał się on. Siedział na jednej z kanap w recepcji, ze spojrzeniem utkwionym gdzieś za oknem. Kiedy do jego uszu dobiegły kroki, odwrócił głowę w stronę, z której dochodził dźwięk. Ich spojrzenia się spotkały, na twarzach obojga zagościły nieśmiałe uśmiechy. Andrzej szybko stanął na nogi i zrobił kilka kroków w stronę dziewczyny.
- Cześć. – przywitała się Kasia, kiedy przystanęła obok siatkarza.
- Cześć. Pięknie wyglądasz. – odpowiedział chłopak, a jego uśmiech momentalnie się powiększył.
- Bardzo dziękuję, to miłe. – zaśmiała się ruda. – Więc… Gdzie masz zamiar mnie zabrać?
- Zobaczysz. – powiedział tajemniczo chłopak.
Już chwilę później wolnym krokiem przemierzali ulice Lublina. Zważywszy na porę roku, było już dość ciemno, a drogę wskazywało im światło ulicznych latarni. Ruch na drogach był wyjątkowo niewielki, wokół panowała więc spokojna atmosfera, sprzyjająca wieczornym spacerom.
- Lubię taki klimat. - powiedział w pewnej chwili Andrzej - Wieczorem wszystko wygląda jakoś inaczej.
- Bardziej tajemniczo i tak... - dziewczyna szukała odpowiedniego słowa
- Kusząco? - podpowiedział siatkarz, uśmiechając się.
- Tak. - odparła w zamyśleniu. Spojrzała na siatkarza i odwzajemniła gest - Kusząco... Wieczory rządzą się swoimi prawami.
- Racja. Korzystajmy więc z tego. - powiedział Wrona, nie odrywając wzroku od dziewczyny.
Już chwilę później chłopak zatrzymał się przed jednym z budynków. Jak na dżentelmena przystało, otworzył przed Kasią drzwi, gestem zapraszając ją do środka.
Ruda rozejrzała się po wnętrzu niewielkiej knajpki.
Ścianę na przeciw wejścia zdobił neonowy napis z nazwą lokalu - ''Jazz Quartet''. Podłogę pokrywały czarne panele, a ściany miały kolor ciemnej czerwieni. W rogu, po prawej stronie od drzwi znajdowała się wysoka lada. Zarówno ona, jak i rozmieszczone w różnych punktach pomieszczenia stoliki wykonane były z ciemnego drewna. Przy każdym stoliku stały, również drewniane, krzesła obite czarną lub czerwoną skórą. Ściany ozdobione były przedmiotami, które miały jakiś związek z wspomnianym w nazwie gatunkiem muzyki, na przykład autentyczne trąbki, saksofon i inne instrumenty, płyty winylowe czy plakaty znanych wykonawców jazzowych. Wszystko to tworzyło wspaniałą całość. Kasia miała wrażenie, jakby znalazła się w jakimś innym świecie, wolnym od smutków i zmartwień. Nie było tu zbyt wielu ludzi, dlatego to miejsce stwarzało wrażenie spokojnego i pełnego swego rodzaju melancholii. Lecąca w tle cicha muzyka tylko potęgowała tę niepowtarzalną atmosferę.
Kasia z uśmiechem na ustach rozglądała się po knajpie. Nie była w stanie wymówić słowa, pozwoliła Andrzejowi poprowadzić się do jednego ze stolików.
- Niesamowite miejsce. - powiedziała dziewczyna, kiedy usiedli. - Jak je znalazłeś?
- Mój znajomy jakiś czas temu mieszkał w Lublinie i kiedyś mnie tu zabrał. Pomyślałem, że tak wyjątkowa dziewczyna jak ty zasłużyła na wyjątkowy wieczór. Ta knajpa wydała mi się idealna.
- I taka jest. – odparła Kasia, rumieniąc się lekko przez komplement. – Dziękuję, że mi ją pokazałeś.
Przy stoliku zapadła cisza. Kasia udawała, że skupia się na przeglądaniu menu, a w rzeczywistości co chwilę zerkała na Andrzeja, który robił dokładnie to samo. Kiedy ich oczy się spotykały, zakłopotani odwracali wzrok, by sekundę później znowu spojrzeć na to drugie. Za którymś razem nie wytrzymali i wy buchnęli śmiechem. Początkowy stres ulotnił się dokładnie w tej samej chwili.
******
Kilka chwil później otrzymali złożone zamówienie i umilali sobie czas rozmową.
- Dlaczego zostałaś akurat fizjoterapeutką? – zapytał w pewnej chwili Andrzej.
- To… długa i pokręcona historia. – odparła z uśmiechem Kasia.
Moje życie jest jedną wielką pokręconą historią. – dodała sobie w myślach, a mina lekko jej zrzedła.
Siatkarz tylko spojrzał na dziewczynę z ciekawością, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej.
- Jakoś tak przez połowę mojego życia w mniejszym lub większym stopniu byłam związana z siatkówką. Zaczęło się od kibicowania, potem miałam... krótki epizod z grą. Nie potrafiłam się odciąć i zaczęłam studia na AWF-ie, padło akurat na fizjoterapię. - zakończyła dziewczyna, wzruszając ramionami.
- Odciąć się? Od czego? - zapytał Andrzej.
- Od siatkówki. - kiedy zauważyła, że chłopak już otwiera usta, by zadać kolejne pytanie, zaśmiała się i powiedziała - Ale ty jesteś ciekawski. Miałam małe... problemy i nie mogłam grać dalej. W pierwszej chwili chciałam uciec jak najdalej, ale siatkówka była jednak zbyt ważną częścią mojego życia.
Wrona pokiwał głową, uważnie wpatrując się w dziewczynę. Ona za to utkwiła wzrok w jakimś punkcie na ścianie ponad ramieniem Andrzeja, pogrążona we własnych myślach.
- Współczuję ci. - przerwał ciszę chłopak - Nie wyobrażam sobie życia bez grania.
- Też tak wtedy myślałam. Na całe szczęście w końcu udało mi się podnieść z kolan. Trochę to zajęło, ale najważniejsze są efekty.
- Dla mnie brak siatkówki to brak życia. – powiedział Wrona - Jeszcze nigdy się nie zastanawiałem co zrobię później, kiedyś trzeba skończyć karierę.
- Na kończenie kariery, to ty jeszcze masz czas. Teraz nawet nie waż się myśleć o takich rzeczach. – zaśmiała się dziewczyna.
******
Opuścili knajpę niemal po dwóch godzinach. Rozmawiali na całą masę różnych tematów, jednak zdecydowana większość traktowała o błahostkach.
Wyszli na opustoszałe ulice Lublina. Wieczorny chłód dawał się we znaki, dlatego Kasia szczelniej opatuliła się płaszczem. Spojrzała na chłopaka, który w połowie ukryty był w cieniu rzucanym przez sąsiedni budynek i usilnie próbowała znaleźć sposób, by ten wieczór jeszcze się nie kończył.
- Masz może ochotę na spacer? - zapytał Andrzej, jakby czytając w myślach dziewczyny.
- W takim towarzystwie - bardzo chętnie. - odparła z lekkim uśmiechem.
Chłopak odwzajemnił gest, po czym ramię w ramię ruszyli wzdłuż ulicy. Żadne z nich nie znało zbyt dobrze miasta i świetnie zdawali sobie z tego sprawę, jednak wtedy nie miało to większego znaczenia.
- Opowiesz mi coś o sobie? - zapytał w pewnej chwili Andrzej - Nadal nie za wiele o tobie wiem.
- No... dobrze. - odparła dziewczyna - A co chcesz wiedzieć?
- Najlepiej wszystko. - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Tak to nie ma, musisz się jakoś określić. - zaśmiała się Kasia.
Chwilę zastanawiał się, szukając w głowie odpowiedniego pytania. Nie mógł jednak nic wymyślić, dlatego postanowił zapytać o pierwsze co przyszło mu na myśl i nurtowało go już od jakiegoś czasu:
- Dlaczego zdecydowałaś się do mnie zadzwonić?
Kasia uśmiechnęła się pod nosem, nie bardzo wiedząc jak odpowiedzieć. Mimo wszystko postanowiła być z chłopakiem szczera.
- Nie jestem pewna. Długo o tym myślałam, bałam się, że to może być po prostu głupi żart albo coś takiego. Ale, jak ujęła to moja przyjaciółka, bez ryzyka nie ma zabawy. Drugiej takiej szansy mogłam nie dostać. - Ruda puściła uśmiechniętemu siatkarzowi oczko.
- Masz bardzo mądrą przyjaciółkę. Chyba powinienem jej podziękować. - uśmiechnął się. - Jest coś, czego chciałabyś dowiedzieć się o mnie?
- Będziesz żałować, że to zaproponowałeś. Przed moim graniem w siatkówkę miałam zamiar iść na dziennikarstwo, więc jestem dobra w przepytywaniu. - zaśmiała się – Twoje największe marzenie?
- Jeśli chodzi o siatkówkę, to nie jest zbyt oryginalne, bo chciałbym zagrać w kadrze narodowej i zdobyć z nią kiedyś olimpijskie złoto.
- Dobra, dobra. A prywatnie? - dociekała fizjoterapeutka.
Andrzej westchnął z udawaną rezygnacją. Ruda jednak nie dała się zwieść i patrzyła się wyczekująco na swojego towarzysza.
- Tutaj też cię nie zaskoczę, bo chyba założenie rodziny za parę lat. Ja w gruncie rzeczy prosty chłopak jestem.
- Zobaczymy za te parę lat, jak zacznie się kadra, sława i całe rzesze fanek. Pogadamy wtedy. - Kasia pogroziła siatkarzowi palcem.
- Sodówka mi nie uderzy do głowy, nie martw się. Będę się pilnował. Bardziej boję się o ciebie. Praca w Skrze Bełchatów to nie przelewki.
- Skoro nie nadmiaru sławy, to czego najbardziej się boisz?
- Niczego. - odparła bez namysłu, ukazując zęby w szerokim uśmiechu. Po chwili spoważniała - Śmierci, utraty bliskich... Są to raczej tego typu rzeczy. Ale chyba nie chcemy chyba rozmawiać na takie smutne tematy, co?
Wrona pokiwał tylko głową, zgadzając się. Nie mieli zamiaru psuć atmosfery takimi przygnębiającymi rzeczami. Dotarli właśnie do dość dużego parku. Wysokie drzewa, nieśmiało wypuszczające pączki i krótko przycięte krzewy, otaczały kręte alejki. W równych odstępach stały drewniane ławki, na których spacerowicze mogli odrobinę odpocząć. Gdzieś po środku, za smukłymi sylwetkami drzew, majaczyła marmurowa fontanna. Z cichym szumem wyskakiwały z niej w powietrze niewielkie kropelki, by po chwili opaść, układając się w lekko drżące lustro wody. Obok alejki, przy której akurat stali Andrzej i Kasia, znajdował się sporych rozmiarów plac zabaw, opustoszały z powodu późnej pory.
Kasia z uśmiechem na ustach złapała chłopaka za rękę i ruszyła w stronę placu zabaw. Przystanęła obok jednej z huśtawek, którą od razu zajęła. Spojrzała wyczekująco na Wronę, a on tylko się zaśmiał i zrobił to samo, siadając bokiem, by móc patrzeć na dziewczynę.
- Mam nadzieję, że to się pode mną nie zarwie – powiedział siatkarz, zerkając nieco niepewnie na metalowe łańcuchy podtrzymujące huśtawkę.
- Jak nie będziesz się za bardzo wiercił, to może wytrzyma. Chociaż z drugiej strony wyobrażasz sobie te nagłówki jutro? „Andrzej Wrona demoluje jeden z lublińskich placów zabaw!”
- Rzeczywiście, bardzo zabawne – Andrzej uśmiechnął się z przekąsem, na co Kasia tylko zaśmiała się głośniej.
Przez chwilę siedzieli w ciszy, przerywanej tylko cichutkim skrzypieniem huśtawki, na której bujała się ruda. Czuli się w swoim towarzystwie na tyle swobodnie, że rozmowa nie wydawała się konieczna.
- Jak tam samopoczucie przed meczami z AZS-em? - zapytała w pewnej chwili dziewczyna
- Bardzo dobrze. Mamy niesamowitą atmosferę w drużynie, pierwszy raz mam do czynienia z czymś takim. Dzięki temu czujemy się silni i pewni siebie. Czuję w kościach, że puchary będą nasze – uśmiechnął się.
- O ile wam się nie poprzewraca w głowach z nadmiaru wolnego! To jest strasznie nie fair, że gracie dopiero za niecały miesiąc.
- To jest bardzo fair. - zaoponował Andrzej, a uśmiech nie schodził z jego twarzy – Ale wiesz, że to wolne jest mocno naciągane. Będziemy trenować jeszcze więcej i dłużej. Tak naprawdę wszyscy odpoczniemy dopiero po sezonie.
- Już się nie mogę doczekać. - zgodziła się fizjoterapeutka – Kocham swoją pracę, ale nawet dla mnie bywa męcząca, więc co dopiero mówić o was.
- Idziemy? - zaproponował po chwili chłopak.
Kasia pokiwała głową i wstała z huśtawki. Szczelniej otuliła się płaszczem, gdyż chłód, spotęgowany późną porą, naprawdę dawał się we znaki.
- Zimno ci? - zapytał Andrzej i nie czekając na odpowiedź, zbliżył się do dziewczyny, mocno oplatając ją ramionami i przyciągając do siebie. Kasia na chwilę zamarła, napinając wszystkie mięśnie. Kiedy poczuła bijące od chłopaka przyjemne ciepło, poczuła jak rozpływa się ono po jej wnętrzu. Rozluźniła się i oparła głowę na piersi Wrony, również go obejmując. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech, wdychając przyjemny zapach męskich perfum.
- Lepiej? - zapytał cicho Andrzej.
- Tak... Zdecydowanie. - odparła.
- Chodźmy dalej. - zaproponował chwilę później siatkarz, z lekkim ociąganiem odsuwając się od Kasi. Nadal obejmując ją ramieniem, ruszyli ciemną alejką przed siebie.
Było zupełnie cicho, jeśli nie liczyć dudnienia kroków i odległego szumu wody w fontannie. Park i okolice były całkowicie opustoszałe, dlatego panował taki spokój. Im bardziej Kasia i Andrzej zbliżali się do serca parku, tym bardziej kojący szum wody w fontannie się wzmagał.
Andrzej odwrócił głowę, by móc spojrzeć na dziewczynę. Szła powoli u jego boku ze wzrokiem wbitym przed siebie. Jedną ręką bezwiednie bawiła się zapięciem torby spoczywającej na jej ramieniu. Sprawiała wrażenie nie do końca obecnej.
- Wszystko w porządku? - przerwał ciszę chłopak, podnosząc do góry brew, a uśmiech sam wypełzł na jego twarz.
- Nie, po prostu... Zamyśliłam się. - odparła, odwzajemniając gest.
Wrona rozejrzał się. Miał wrażenie, że coś trapi dziewczynę i szukał sposobu by poprawić jej humor. W pewnej chwili dostrzegł coś, co mogło mu w tym pomóc.
- Poczekaj tutaj sekundkę, dobrze? - poprosił Kasię.
Wszedł na trawnik pomiędzy dwoma, przecinającymi się alejkami. Podszedł do dużego krzaka róż, który zauważył chwilę wcześniej. Obejrzał go dokładnie i wybrawszy najładniejszy kwiat zerwał go, ignorując kolce, które nieprzyjemnie raniły jego ręce. Odłamał kilka z nich, by Kasia mogła swobodnie chwycić różę. Z uśmiechem na ustach ruszył w kierunku dziewczyny, dumnie dzierżąc w dłoni swoją zdobycz.
- Prezent na poprawę humoru z prośbą, aby ten uśmiech nie zniknął ci z twarzy. - powiedział wręczając swojej towarzyszce kwiat.
- Dziękuję... - uśmiechnęła się zawstydzona dziewczyna, patrząc Andrzejowi w oczy. - Naprawdę śliczna. Ale z moim humorem wszystko w porządku, jest bardzo dobry.
- Byłaś jakaś nieobecna i myślałem, że coś nie tak. Chciałem cię rozweselić. - odparł zgodnie z prawdą chłopak, ponownie obejmując Kasię ramieniem. Wolnym krokiem ruszyli przed siebie.
- Jakim cudem ty nadal jesteś sam? - zaśmiała się ruda - Dziewczyny powinny walić do ciebie drzwiami i oknami.
- No widzisz, cuda też się czasem zdarzają. - wzruszył ramionami. - Miałem kogoś, ale... nie wyszło nam. Co prawda to było już dobre kilka lat temu, ale nie będę szukać na siłę kogoś, kto będzie próbował zmienić mnie i moje życie.
- Już jej nie lubię. - powiedziała Kasia, a kiedy dostrzegła pytające spojrzenie Andrzeja, dodała - Dziewczyny, przez którą tak mówisz. Chyba musiała cię mocno zranić.
- Zranić? Na pewno też, ale chyba bardziej zdenerwować. Po pewnym czasie miała do mnie pretensje nawet o to, że za często jestem na treningu. - zaśmiał się - Ale czemu właściwie rozmawiamy o mojej byłej?
- Bo... Jestem ciekawska i zaczęłam ten temat, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. - powiedziała Kasia z miną niewiniątka, po czym oboje wybuchnęli śmiechem.
******
Niemal godzinę później przystanęli pod hotelem, w którym zatrzymała się dziewczyna. Przez chwilę stali na przeciwko siebie bez słowa. Żadne z nich nie chciało, by to spotkanie dobiegło końca. Początkowa bariera nieśmiałości i zestresowania została przełamana niemal natychmiast, dlatego panowała między nimi swobodna i niezwykle przyjemna atmosfera.
- Dziękuję za ten wieczór. Był naprawdę niesamowity i... Będę go mile wspominać, dawno nie spędziłam tak wspaniale czasu. - powiedziała ruda, jako pierwsza przerywając ciszę.
- Ja też dziękuję. Za to, że w ogóle się zgodziłaś. - odparł Andrzej.
Dziewczyna zerknęła na trzymaną w dłoni różę, a chwilę później ponownie przeniosła wzrok na chłopaka, który uważnie jej się przyglądał. W kącikach jego ust igrał ten sam pociągający uśmieszek, który zrobił na rudej wrażenie już przy pierwszym spotkaniu. Kiedy na niego patrzyła, na jej usta również cisnął się uśmiech. Nie zastanawiając się długo, zbliżyła się do chłopaka i musnęła ustami jego policzek.
- Jeszcze raz dziękuję.
- Nie masz za co, naprawdę. To była dla mnie czysta przyjemność i mam nadzieję, że uda nam się to kiedyś powtórzyć.
- Oby jak najszybciej. - zaśmiała się Kasia, puszczając siatkarzowi oczko. - Dobranoc.
- Dobranoc Kasiu.

Dość niechętnie odwróciła się i ruszyła w stronę hotelu. Już wyciągała rękę, by złapać za klamkę, kiedy mignęła jej przed oczami sylwetka Wrony. Chłopak wyprzedził ją i otworzył przed dziewczyną drzwi, zginając się w lekkim, teatralnym ukłonie. Ruda zaśmiała się, a z jej ust po raz kolejny tego wieczoru padło słowo 'dziękuję'. Zanim zniknęła we wnętrzu budynku, nie mogła się powstrzymać i zmierzwiła włosy stojącemu przy drzwiach Andrzejowi. Posłali sobie ostatnie spojrzenie, po czym każde z nich rozeszło się w swoją stronę. Uśmiechy jeszcze przez długi czas gościły na ich twarzach.
**************
Ogłoszenia parafialne!
Naobiecywałam się, że rozdziały będą regularnie, że nie będę robić przerw, że będę grzeczna. A tu co? Bardzo Was przepraszam, ale miałam ostatnio małe problemy techniczne, potem wypadł mi wyjazd w góry, gdzie nie miałam dostępu do internetu. Mam nadzieję, że jakoś wybaczycie mi tę przerwę. Potrzebuję też troszkę czasu na nadrobienie zaległości na Waszych blogach, dlatego przepraszam za nie pozostawianie żadnych śladów. Ale poprawię się, obiecuję ;) Niemniej jednak - w końcu jest. Objętościowo wyszedł całkiem przyzwoicie, nie jestem pewna czy z jakością też tak jest. Liczę na Wasze opinie i ściskam mocno :3

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że wróciła. I absolutnie rozumiem, że siła wyższa czasem nie pozwala na dodawanie notek, ważne, że jesteś.
    Rozdział mega pozytywny i mega długi. Fajnie było dowiedzieć się czegoś zarówno o Kasi, jak i Andrzeju. Wszystko takie spokojne, a opisy po prostu cudowne - sama bym poszła do tej knajpki, w której byli.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, a w międzyczasie zapraszam do siebie
    ROZDZIAŁ VI
    Siatkarze ciągle jeszcze przebywają w Katowicach, jakie są nastroje przed meczem z Chorwacją. Czy wydarzy się coś szczególnego w życiu każdej z dziewczyn? Czy Ania i Paweł będą nadal mieli się ku sobie? Czym zalezie Paulinie za skórę Karollo? Kto nowy zrobi wrażenie na Ninie? Czy napięcie pomiędzy Nat i Stefanem nadal będzie rosnąć?
    E.Lizz
    We will be the champions

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna magiczna randka :) Oboje chyba byli nieźle zdenerwowani a wyszło wszystko tak sympatycznie :)

    OdpowiedzUsuń