Po
powrocie do hotelu, Kasia od razu zaszyła się w swoim pokoju.
Zagadnięta przez Aleksa, odparła wymijająco, że ma coś do
załatwienia. Przez kilka chwil leżała
na łóżku ze wzrokiem utkwionym w suficie, walcząc z cisnącym jej
się na usta uśmiechem. Z jednej strony czuła ogromną radość na
myśl o spotkaniu z Andrzejem, z drugiej jednak czuła rosnące
zdenerwowanie. Nie pozwalając mu nad sobą zapanować, zabrała się
za przygotowania. Wzięła szybki prysznic, umyła i wysuszyła włosy
i przebrała się. Założyła jeansy, zwykłą białą bokserkę i
długi, beżowy kardigan. Fakt, że była na wyjeździe z zespołem
znacznie ograniczał jej możliwości w kwestii ubioru. Z resztą i
tak nie stroiłaby się jakoś specjalnie, a tak niewielka torba
podróżna pozbawiła ją problemu z wyborem odpowiednich ubrań.
Zrobiła jeszcze lekki makijaż i była gotowa. A czasu wciąż było
aż nadto. Ponownie ułożyła się na łóżku, sięgając po pilot
od telewizora. Przez pół godziny skakała po kanałach, nawet nie
próbując skupić się na obrazach, które widziała i co chwilę
zerkała na zegarek. W końcu wskazówki wskazały pięć minut przez
19-stą. Dziewczyna miała spotkać się z Andrzejem w hotelowym
holu, chwyciła więc płaszcz, torebkę i wyszła z pokoju.
Upewniwszy się, że drzwi są zamknięte, ruszyła w stronę
schodów. Nogi lekko jej drżały, a w głowie szalały miliony
myśli. Bała się. Zwyczajnie się bała, stres zżerał ją od
środka. Ostatkiem silnej woli odrzuciła od siebie wszystkie czarne
scenariusze i wzięła głęboki wdech. „Co ma być to będzie. A
będzie dobrze” – pomyślała, po czym z uśmiechem na ustach
zeszła po schodach.
Nie
była nawet w połowie, gdy jej oczom ukazał się on. Siedział na
jednej z kanap w recepcji, ze spojrzeniem utkwionym gdzieś za oknem.
Kiedy do jego uszu dobiegły kroki, odwrócił głowę w stronę, z
której dochodził dźwięk. Ich spojrzenia się spotkały, na
twarzach obojga zagościły nieśmiałe uśmiechy. Andrzej szybko
stanął na nogi i zrobił kilka kroków w stronę dziewczyny.
-
Cześć. – przywitała się Kasia, kiedy przystanęła obok
siatkarza.
-
Cześć. Pięknie wyglądasz. – odpowiedział chłopak, a jego
uśmiech momentalnie się powiększył.
-
Bardzo dziękuję, to miłe. – zaśmiała się ruda. – Więc…
Gdzie masz zamiar mnie zabrać?
-
Zobaczysz. – powiedział tajemniczo chłopak.
Już
chwilę później wolnym krokiem przemierzali ulice Lublina.
Zważywszy na porę roku, było już dość ciemno, a drogę
wskazywało im światło ulicznych latarni. Ruch na drogach był
wyjątkowo niewielki, wokół panowała więc spokojna atmosfera,
sprzyjająca wieczornym spacerom.
- Lubię
taki klimat. - powiedział w pewnej chwili Andrzej - Wieczorem
wszystko wygląda jakoś inaczej.
-
Bardziej tajemniczo i tak... - dziewczyna szukała odpowiedniego
słowa
-
Kusząco? - podpowiedział siatkarz, uśmiechając się.
- Tak.
- odparła w zamyśleniu. Spojrzała na siatkarza i odwzajemniła
gest - Kusząco... Wieczory rządzą się swoimi prawami.
-
Racja. Korzystajmy więc z tego. - powiedział Wrona, nie odrywając
wzroku od dziewczyny.
Już
chwilę później chłopak zatrzymał się przed jednym z budynków.
Jak na dżentelmena przystało, otworzył przed Kasią drzwi, gestem
zapraszając ją do środka.
Ruda
rozejrzała się po wnętrzu niewielkiej knajpki.
Ścianę
na przeciw wejścia zdobił neonowy napis z nazwą lokalu - ''Jazz
Quartet''. Podłogę pokrywały czarne panele, a ściany miały kolor
ciemnej czerwieni. W rogu, po prawej stronie od drzwi znajdowała się
wysoka lada. Zarówno ona, jak i rozmieszczone w różnych punktach
pomieszczenia stoliki wykonane były z ciemnego drewna. Przy każdym
stoliku stały, również drewniane, krzesła obite czarną lub
czerwoną skórą. Ściany ozdobione były przedmiotami, które miały
jakiś związek z wspomnianym w nazwie gatunkiem muzyki, na przykład
autentyczne trąbki, saksofon i inne instrumenty, płyty winylowe czy
plakaty znanych wykonawców jazzowych. Wszystko to tworzyło
wspaniałą całość. Kasia miała wrażenie, jakby znalazła się w
jakimś innym świecie, wolnym od smutków i zmartwień. Nie było tu
zbyt wielu ludzi, dlatego to miejsce stwarzało wrażenie spokojnego
i pełnego swego rodzaju melancholii. Lecąca w tle cicha muzyka
tylko potęgowała tę niepowtarzalną atmosferę.
Kasia z
uśmiechem na ustach rozglądała się po knajpie. Nie była w stanie
wymówić słowa, pozwoliła Andrzejowi poprowadzić się do jednego
ze stolików.
-
Niesamowite miejsce. - powiedziała dziewczyna, kiedy usiedli. - Jak
je znalazłeś?
- Mój
znajomy jakiś czas temu mieszkał w Lublinie i kiedyś mnie tu
zabrał. Pomyślałem, że tak wyjątkowa dziewczyna jak ty zasłużyła
na wyjątkowy wieczór. Ta knajpa wydała mi się idealna.
- I
taka jest. – odparła Kasia, rumieniąc się lekko przez
komplement. – Dziękuję, że mi ją pokazałeś.
Przy
stoliku zapadła cisza. Kasia udawała, że skupia się na
przeglądaniu menu, a w rzeczywistości co chwilę zerkała na
Andrzeja, który robił dokładnie to samo. Kiedy ich oczy się
spotykały, zakłopotani odwracali wzrok, by sekundę później znowu
spojrzeć na to drugie. Za którymś razem nie wytrzymali i wy
buchnęli śmiechem. Początkowy stres ulotnił się dokładnie w tej
samej chwili.
******
Kilka
chwil później otrzymali złożone zamówienie i umilali sobie czas
rozmową.
-
Dlaczego zostałaś akurat fizjoterapeutką? – zapytał w pewnej
chwili Andrzej.
- To…
długa i pokręcona historia. – odparła z uśmiechem Kasia.
Moje
życie jest jedną wielką pokręconą historią. – dodała sobie w
myślach, a mina lekko jej zrzedła.
Siatkarz
tylko spojrzał na dziewczynę z ciekawością, chcąc dowiedzieć
się czegoś więcej.
- Jakoś tak przez połowę mojego życia w mniejszym lub większym stopniu byłam związana z siatkówką. Zaczęło się od kibicowania, potem miałam... krótki epizod z grą. Nie potrafiłam się odciąć i zaczęłam studia na AWF-ie, padło akurat na fizjoterapię. - zakończyła dziewczyna, wzruszając ramionami.
- Jakoś tak przez połowę mojego życia w mniejszym lub większym stopniu byłam związana z siatkówką. Zaczęło się od kibicowania, potem miałam... krótki epizod z grą. Nie potrafiłam się odciąć i zaczęłam studia na AWF-ie, padło akurat na fizjoterapię. - zakończyła dziewczyna, wzruszając ramionami.
-
Odciąć się? Od czego? - zapytał Andrzej.
- Od
siatkówki. - kiedy zauważyła, że chłopak już otwiera usta, by
zadać kolejne pytanie, zaśmiała się i powiedziała - Ale ty
jesteś ciekawski. Miałam małe... problemy i nie mogłam grać
dalej. W pierwszej chwili chciałam uciec jak najdalej, ale siatkówka
była jednak zbyt ważną częścią mojego życia.
Wrona
pokiwał głową, uważnie wpatrując się w dziewczynę. Ona za to
utkwiła wzrok w jakimś punkcie na ścianie ponad ramieniem
Andrzeja, pogrążona we własnych myślach.
-
Współczuję ci. - przerwał ciszę chłopak - Nie wyobrażam sobie
życia bez grania.
- Też
tak wtedy myślałam. Na całe szczęście w końcu udało mi się
podnieść z kolan. Trochę to zajęło, ale najważniejsze są
efekty.
- Dla
mnie brak siatkówki to brak życia. – powiedział Wrona - Jeszcze
nigdy się nie zastanawiałem co zrobię później, kiedyś trzeba
skończyć karierę.
- Na
kończenie kariery, to ty jeszcze masz czas. Teraz nawet nie waż się
myśleć o takich rzeczach. – zaśmiała się dziewczyna.
******
Opuścili
knajpę niemal po dwóch godzinach. Rozmawiali na całą masę
różnych tematów, jednak zdecydowana większość traktowała o
błahostkach.
Wyszli
na opustoszałe ulice Lublina. Wieczorny chłód dawał się we
znaki, dlatego Kasia szczelniej opatuliła się płaszczem. Spojrzała
na chłopaka, który w połowie ukryty był w cieniu rzucanym przez
sąsiedni budynek i usilnie próbowała znaleźć sposób, by ten
wieczór jeszcze się nie kończył.
- Masz
może ochotę na spacer? - zapytał Andrzej, jakby czytając w
myślach dziewczyny.
- W
takim towarzystwie - bardzo chętnie. - odparła z lekkim uśmiechem.
Chłopak
odwzajemnił gest, po czym ramię w ramię ruszyli wzdłuż ulicy.
Żadne z nich nie znało zbyt dobrze miasta i świetnie zdawali sobie
z tego sprawę, jednak wtedy nie miało to większego znaczenia.
-
Opowiesz mi coś o sobie? - zapytał w pewnej chwili Andrzej - Nadal
nie za wiele o tobie wiem.
- No...
dobrze. - odparła dziewczyna - A co chcesz wiedzieć?
-
Najlepiej wszystko. - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Tak
to nie ma, musisz się jakoś określić. - zaśmiała się Kasia.
Chwilę
zastanawiał się, szukając w głowie odpowiedniego pytania. Nie
mógł jednak nic wymyślić, dlatego postanowił zapytać o pierwsze
co przyszło mu na myśl i nurtowało go już od jakiegoś czasu:
-
Dlaczego zdecydowałaś się do mnie zadzwonić?
Kasia
uśmiechnęła się pod nosem, nie bardzo wiedząc jak odpowiedzieć.
Mimo wszystko postanowiła być z chłopakiem szczera.
- Nie
jestem pewna. Długo o tym myślałam, bałam się, że to może być
po prostu głupi żart albo coś takiego. Ale, jak ujęła to moja
przyjaciółka, bez ryzyka nie ma zabawy. Drugiej takiej szansy
mogłam nie dostać. - Ruda puściła uśmiechniętemu siatkarzowi
oczko.
- Masz
bardzo mądrą przyjaciółkę. Chyba powinienem jej podziękować. -
uśmiechnął się. - Jest coś, czego chciałabyś dowiedzieć się
o mnie?
-
Będziesz żałować, że to zaproponowałeś. Przed moim graniem w
siatkówkę miałam zamiar iść na dziennikarstwo, więc jestem
dobra w przepytywaniu. - zaśmiała się – Twoje największe
marzenie?
- Jeśli
chodzi o siatkówkę, to nie jest zbyt oryginalne, bo chciałbym
zagrać w kadrze narodowej i zdobyć z nią kiedyś olimpijskie
złoto.
- Dobra, dobra. A prywatnie? - dociekała fizjoterapeutka.
Andrzej westchnął z udawaną rezygnacją. Ruda jednak nie dała się zwieść i patrzyła się wyczekująco na swojego towarzysza.
- Tutaj też cię nie zaskoczę, bo chyba założenie rodziny za parę lat. Ja w gruncie rzeczy prosty chłopak jestem.
- Zobaczymy za te parę lat, jak zacznie się kadra, sława i całe rzesze fanek. Pogadamy wtedy. - Kasia pogroziła siatkarzowi palcem.
- Dobra, dobra. A prywatnie? - dociekała fizjoterapeutka.
Andrzej westchnął z udawaną rezygnacją. Ruda jednak nie dała się zwieść i patrzyła się wyczekująco na swojego towarzysza.
- Tutaj też cię nie zaskoczę, bo chyba założenie rodziny za parę lat. Ja w gruncie rzeczy prosty chłopak jestem.
- Zobaczymy za te parę lat, jak zacznie się kadra, sława i całe rzesze fanek. Pogadamy wtedy. - Kasia pogroziła siatkarzowi palcem.
-
Sodówka mi nie uderzy do głowy, nie martw się. Będę się
pilnował. Bardziej boję się o ciebie. Praca w Skrze Bełchatów to
nie przelewki.
- Skoro
nie nadmiaru sławy, to czego najbardziej się boisz?
-
Niczego. - odparła bez namysłu, ukazując zęby w szerokim
uśmiechu. Po chwili spoważniała - Śmierci, utraty bliskich... Są
to raczej tego typu rzeczy. Ale chyba nie chcemy chyba rozmawiać na
takie smutne tematy, co?
Wrona
pokiwał tylko głową, zgadzając się. Nie mieli zamiaru psuć
atmosfery takimi przygnębiającymi rzeczami. Dotarli właśnie do
dość dużego parku. Wysokie drzewa, nieśmiało wypuszczające
pączki i krótko przycięte krzewy, otaczały kręte alejki. W
równych odstępach stały drewniane ławki, na których spacerowicze
mogli odrobinę odpocząć. Gdzieś po środku, za smukłymi
sylwetkami drzew, majaczyła marmurowa fontanna. Z cichym szumem
wyskakiwały z niej w powietrze niewielkie kropelki, by po chwili
opaść, układając się w lekko drżące lustro wody. Obok alejki,
przy której akurat stali Andrzej i Kasia, znajdował się sporych
rozmiarów plac zabaw, opustoszały z powodu późnej pory.
Kasia z
uśmiechem na ustach złapała chłopaka za rękę i ruszyła w
stronę placu zabaw. Przystanęła obok jednej z huśtawek, którą
od razu zajęła. Spojrzała wyczekująco na Wronę, a on tylko się
zaśmiał i zrobił to samo, siadając bokiem, by móc patrzeć na
dziewczynę.
- Mam
nadzieję, że to się pode mną nie zarwie – powiedział siatkarz,
zerkając nieco niepewnie na metalowe łańcuchy podtrzymujące
huśtawkę.
- Jak
nie będziesz się za bardzo wiercił, to może wytrzyma. Chociaż z
drugiej strony wyobrażasz sobie te nagłówki jutro? „Andrzej
Wrona demoluje jeden z lublińskich placów zabaw!”
-
Rzeczywiście, bardzo zabawne – Andrzej uśmiechnął się z
przekąsem, na co Kasia tylko zaśmiała się głośniej.
Przez
chwilę siedzieli w ciszy, przerywanej tylko cichutkim skrzypieniem
huśtawki, na której bujała się ruda. Czuli się w swoim
towarzystwie na tyle swobodnie, że rozmowa nie wydawała się
konieczna.
- Jak
tam samopoczucie przed meczami z AZS-em? - zapytała w pewnej chwili
dziewczyna
-
Bardzo dobrze. Mamy niesamowitą atmosferę w drużynie, pierwszy raz
mam do czynienia z czymś takim. Dzięki temu czujemy się silni i
pewni siebie. Czuję w kościach, że puchary będą nasze –
uśmiechnął się.
- O ile
wam się nie poprzewraca w głowach z nadmiaru wolnego! To jest
strasznie nie fair, że gracie dopiero za niecały miesiąc.
- To
jest bardzo fair. - zaoponował Andrzej, a uśmiech nie schodził z
jego twarzy – Ale wiesz, że to wolne jest mocno naciągane.
Będziemy trenować jeszcze więcej i dłużej. Tak naprawdę wszyscy
odpoczniemy dopiero po sezonie.
- Już
się nie mogę doczekać. - zgodziła się fizjoterapeutka – Kocham
swoją pracę, ale nawet dla mnie bywa męcząca, więc co dopiero
mówić o was.
-
Idziemy? - zaproponował po chwili chłopak.
Kasia
pokiwała głową i wstała z huśtawki. Szczelniej otuliła się
płaszczem, gdyż chłód, spotęgowany późną porą, naprawdę
dawał się we znaki.
- Zimno
ci? - zapytał Andrzej i nie czekając na odpowiedź, zbliżył się
do dziewczyny, mocno oplatając ją ramionami i przyciągając do
siebie. Kasia na chwilę zamarła, napinając wszystkie mięśnie.
Kiedy poczuła bijące od chłopaka przyjemne ciepło, poczuła jak
rozpływa się ono po jej wnętrzu. Rozluźniła się i oparła głowę
na piersi Wrony, również go obejmując. Zamknęła oczy i wzięła
głęboki oddech, wdychając przyjemny zapach męskich perfum.
-
Lepiej? - zapytał cicho Andrzej.
-
Tak... Zdecydowanie. - odparła.
-
Chodźmy dalej. - zaproponował chwilę później siatkarz, z lekkim
ociąganiem odsuwając się od Kasi. Nadal obejmując ją ramieniem,
ruszyli ciemną alejką przed siebie.
Było
zupełnie cicho, jeśli nie liczyć dudnienia kroków i odległego
szumu wody w fontannie. Park i okolice były całkowicie opustoszałe,
dlatego panował taki spokój. Im bardziej Kasia i Andrzej zbliżali
się do serca parku, tym bardziej kojący szum wody w fontannie się
wzmagał.
Andrzej
odwrócił głowę, by móc spojrzeć na dziewczynę. Szła powoli u
jego boku ze wzrokiem wbitym przed siebie. Jedną ręką bezwiednie
bawiła się zapięciem torby spoczywającej na jej ramieniu.
Sprawiała wrażenie nie do końca obecnej.
-
Wszystko w porządku? - przerwał ciszę chłopak, podnosząc do góry
brew, a uśmiech sam wypełzł na jego twarz.
- Nie,
po prostu... Zamyśliłam się. - odparła, odwzajemniając gest.
Wrona
rozejrzał się. Miał wrażenie, że coś trapi dziewczynę i szukał
sposobu by poprawić jej humor. W pewnej chwili dostrzegł coś, co
mogło mu w tym pomóc.
-
Poczekaj tutaj sekundkę, dobrze? - poprosił Kasię.
Wszedł
na trawnik pomiędzy dwoma, przecinającymi się alejkami. Podszedł
do dużego krzaka róż, który zauważył chwilę wcześniej.
Obejrzał go dokładnie i wybrawszy najładniejszy kwiat zerwał go,
ignorując kolce, które nieprzyjemnie raniły jego ręce. Odłamał
kilka z nich, by Kasia mogła swobodnie chwycić różę. Z uśmiechem
na ustach ruszył w kierunku dziewczyny, dumnie dzierżąc w dłoni
swoją zdobycz.
-
Prezent na poprawę humoru z prośbą, aby ten uśmiech nie
zniknął ci z twarzy. - powiedział wręczając swojej towarzyszce
kwiat.
-
Dziękuję... - uśmiechnęła się zawstydzona dziewczyna, patrząc
Andrzejowi w oczy. - Naprawdę śliczna. Ale z moim humorem wszystko
w porządku, jest bardzo dobry.
- Byłaś
jakaś nieobecna i myślałem, że coś nie tak. Chciałem cię
rozweselić. - odparł zgodnie z prawdą chłopak, ponownie obejmując
Kasię ramieniem. Wolnym krokiem ruszyli przed siebie.
- Jakim
cudem ty nadal jesteś sam? - zaśmiała się ruda - Dziewczyny
powinny walić do ciebie drzwiami i oknami.
- No
widzisz, cuda też się czasem zdarzają. - wzruszył ramionami. -
Miałem kogoś, ale... nie wyszło nam. Co prawda to było już dobre
kilka lat temu, ale nie będę szukać na siłę kogoś, kto będzie
próbował zmienić mnie i moje życie.
- Już
jej nie lubię. - powiedziała Kasia, a kiedy dostrzegła pytające
spojrzenie Andrzeja, dodała - Dziewczyny, przez którą tak mówisz.
Chyba musiała cię mocno zranić.
-
Zranić? Na pewno też, ale chyba bardziej zdenerwować. Po pewnym
czasie miała do mnie pretensje nawet o to, że za często jestem na
treningu. - zaśmiał się - Ale czemu właściwie rozmawiamy o mojej
byłej?
- Bo...
Jestem ciekawska i zaczęłam ten temat, chcąc dowiedzieć się
czegoś więcej. - powiedziała Kasia z miną niewiniątka, po czym
oboje wybuchnęli śmiechem.
******
Niemal
godzinę później przystanęli pod hotelem, w którym zatrzymała
się dziewczyna. Przez chwilę stali na przeciwko siebie bez słowa.
Żadne z nich nie chciało, by to spotkanie dobiegło końca.
Początkowa bariera nieśmiałości i zestresowania została
przełamana niemal natychmiast, dlatego panowała między nimi
swobodna i niezwykle przyjemna atmosfera.
-
Dziękuję za ten wieczór. Był naprawdę niesamowity i... Będę go
mile wspominać, dawno nie spędziłam tak wspaniale czasu. -
powiedziała ruda, jako pierwsza przerywając ciszę.
- Ja
też dziękuję. Za to, że w ogóle się zgodziłaś. - odparł
Andrzej.
Dziewczyna
zerknęła na trzymaną w dłoni różę, a chwilę później
ponownie przeniosła wzrok na chłopaka, który uważnie jej się
przyglądał. W kącikach jego ust igrał ten sam pociągający
uśmieszek, który zrobił na rudej wrażenie już przy pierwszym
spotkaniu. Kiedy na niego patrzyła, na jej usta również cisnął
się uśmiech. Nie zastanawiając się długo, zbliżyła się do
chłopaka i musnęła ustami jego policzek.
-
Jeszcze raz dziękuję.
- Nie
masz za co, naprawdę. To była dla mnie czysta przyjemność i mam
nadzieję, że uda nam się to kiedyś powtórzyć.
- Oby
jak najszybciej. - zaśmiała się Kasia, puszczając siatkarzowi
oczko. - Dobranoc.
-
Dobranoc Kasiu.
Dość
niechętnie odwróciła się i ruszyła w stronę hotelu. Już
wyciągała rękę, by złapać za klamkę, kiedy mignęła jej przed
oczami sylwetka Wrony. Chłopak wyprzedził ją i otworzył przed
dziewczyną drzwi, zginając się w lekkim, teatralnym ukłonie. Ruda
zaśmiała się, a z jej ust po raz kolejny tego wieczoru padło
słowo 'dziękuję'. Zanim zniknęła we wnętrzu budynku, nie mogła
się powstrzymać i zmierzwiła włosy stojącemu przy drzwiach
Andrzejowi. Posłali sobie ostatnie spojrzenie, po czym każde z nich
rozeszło się w swoją stronę. Uśmiechy jeszcze przez długi czas
gościły na ich twarzach.
**************
Ogłoszenia parafialne!
Naobiecywałam się, że rozdziały będą regularnie, że nie będę robić przerw, że będę grzeczna. A tu co? Bardzo Was przepraszam, ale miałam ostatnio małe problemy techniczne, potem wypadł mi wyjazd w góry, gdzie nie miałam dostępu do internetu. Mam nadzieję, że jakoś wybaczycie mi tę przerwę. Potrzebuję też troszkę czasu na nadrobienie zaległości na Waszych blogach, dlatego przepraszam za nie pozostawianie żadnych śladów. Ale poprawię się, obiecuję ;) Niemniej jednak - w końcu jest. Objętościowo wyszedł całkiem przyzwoicie, nie jestem pewna czy z jakością też tak jest. Liczę na Wasze opinie i ściskam mocno :3
Cieszę się, że wróciła. I absolutnie rozumiem, że siła wyższa czasem nie pozwala na dodawanie notek, ważne, że jesteś.
OdpowiedzUsuńRozdział mega pozytywny i mega długi. Fajnie było dowiedzieć się czegoś zarówno o Kasi, jak i Andrzeju. Wszystko takie spokojne, a opisy po prostu cudowne - sama bym poszła do tej knajpki, w której byli.
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, a w międzyczasie zapraszam do siebie
ROZDZIAŁ VI
Siatkarze ciągle jeszcze przebywają w Katowicach, jakie są nastroje przed meczem z Chorwacją. Czy wydarzy się coś szczególnego w życiu każdej z dziewczyn? Czy Ania i Paweł będą nadal mieli się ku sobie? Czym zalezie Paulinie za skórę Karollo? Kto nowy zrobi wrażenie na Ninie? Czy napięcie pomiędzy Nat i Stefanem nadal będzie rosnąć?
E.Lizz
We will be the champions
Zapraszam na ROZDZIAŁ VII.
UsuńE.Lizz
We will be the champions
Cudowna magiczna randka :) Oboje chyba byli nieźle zdenerwowani a wyszło wszystko tak sympatycznie :)
OdpowiedzUsuń